Od pewnego czasu próbuję tłumaczyć sonet "As ondas" napisany przez dziewiętnastowiecznego brazylijskiego parnasistę Olavo Bilaca. Na tej stronie możecie zobaczyć, co wyszło. Jest tu wiersz w oryginale, jest tłumaczenie dosłowne, jest moje pierwsze tłumaczenie (niewierne i bez rymów), moje drugie tłumaczenie (wierniejsze i z rymami) oraz kolejne próby szlifowania.
Najpierw zobaczcie oryginał:
As Ondas
por Olavo Bilac
Entre as trêmulas mornas ardentias,
A noite no alto-mar anima as ondas.
Sobem das fundas úmidas Golcondas,
Pérolas vivas, as nereidas frias:
Entrelaçam-se, correm fugidias,
Voltam, cruzando-se; e, em lascivas rondas,
Vestem as formas alvas e redondas
De algas roxas e glaucas pedrarias.
Coxas de vago ônix, ventres polidos
De alabastro, quadris de argêntea espuma,
Seios de dúbia opala ardem na treva;
E bocas verdes, cheias de gemidos,
Que o fósforo incendeia e o âmbar perfuma,
Soluçam beijos vãos que o vento leva...
Oto dosłowne tłumaczenie, żebyście wiedzieli, o czym jest ten wiersz, jeśli nie znacie portugalskiego.
Entre as trêmulas mornas ardentias, | Wśród drżących ciepłych świeceń mlecznego morza *, |
A noite no alto-mar anima as ondas. | Noc na pełnym morzu ożywia fale. |
Sobem das fundas úmidas Golcondas, | Wznoszą się z głębin wilgotne Golkondy, |
Pérolas vivas, as nereidas frias: | Żywe perły, zimne Nereidy: |
Entrelaçam-se, correm fugidias, | Splatają się, biegną uciekając *, |
Voltam, cruzando-se; e, em lascivas rondas, | Wracają, krzyżując się; i w lubieżnych kręgach *, |
Vestem as formas alvas e redondas | Ubierają się w * kształty białe * i okrągłe |
De algas roxas e glaucas pedrarias. | Z purpurowych alg i zielonkawych * kamieni. |
Coxas de vago ônix, ventres polidos | Uda z mglistego * onyksu, gładkie brzuchy * |
De alabastro, quadris de argêntea espuma, | Z alabastru, biodra ze srebrnej piany, |
Seios de dúbia opala ardem na treva; | Piersi z niepewnego opalu płoną w ciemności *; |
E bocas verdes, cheias de gemidos, | I zielone usta, pełne jęków, |
Que o fósforo incendeia e o âmbar perfuma, | Które fosfor zapala, a bursztyn perfumuje, |
Soluçam beijos vãos que o vento leva... | Szlochają * pustymi pocałunkami, które wiatr zabiera... |
* Słowo "ardentia" oznacza takie rzadkie zjawisko, kiedy za sprawą bioluminescencji morze świeci. Po polsku to zjawisko nazywa się mleczne morze, ale nie bardzo podoba mi się użycie w polskim tłumaczeniu wiersza tej nazwy. Portugalskie słowo "ardentia" pochodzi od "arder", czyli płonąć, więc kojarzy się mocno inaczej niż słowo "mleczny". Do tego jak w tej pierwszej linijce użyję słowa "morze", to co zrobię z "pełnym morzem" w drugiej linijce? Powtórzę słowo "morze"?
* Dosłownie "fugidias" to "uciekające", a nie "uciekając". Ale Claude 3.5 bardzo przekonująco mówi mi, że czasem w portugalskojęzycznej poezji używa się przymiotnika w znaczeniu przysłówka, więc mu trochę wierzę, a poza tym w tej linijce bardziej mi się podoba, kiedy te Nereidy biegną w sposób uciekający niż kiedy uciekające Nereidy biegną.
* Użyte tu w oryginale słowo "ronda" ma wiele znaczeń. Za słownikiem:
ronda
* Użyte tu w oryginale słowo "vestir" ma kilka znaczeń: "ubierać", "ozdabiać", "podszywać". Myślę, że w tym wierszu chodzi o to, że te Nereidy przybierają te kształty, ale jednocześnie w głowie czytelnika mają snuć się te znaczeniowe odcienie związane z ubieraniem się i ozdabianiem. Nie wiem, jakie polskie słowo będzie tu podobne. Może właśnie "przybierać" (też związane etymologicznie z ubieraniem)?
* W oryginale użyte tu jest słowo "alvas". Bo w portugalskim są dwa słowa na "biały": normalne słowo "branco" (pochodzenia germańskiego podobno) i pochodzące z łaciny dużo rzadsze, bardziej wyrafinowane, poetyckie słowo "alvo". Szkoda, że po polsku nie mamy drugiego słowa na "biały", wziętego z łaciny.
* W oryginale użyte tu jest słowo "glaucas". Słowo "glauco" to rzadkie słowo oznaczające kolor zielononiebieskoszary, taki morski.
* Użyte tu w oryginale słowo "vago" ma dwa znaczenia. Za słownikiem:
vago
* W oryginale użyte tu jest słowo "ventre". Bo w portugalskim są dwa słowa na brzuch: normalne słowo "barriga" i bardziej wyrafinowane, wzniosłe słowo "ventre" (pochodzące od łacińskiego "ventres"). Na przykład w modlitwie Zdrowaś Mario, w linijce "błogosławiony owoc żywota twego" użyte jest właśnie słowo "ventre", a nie potoczna "barriga". Pewnie na polski zręcznie będzie przetłumaczyć to jako "łono" - zwłaszcza że słownik jako jedno ze znaczeń podaje "metonimicznie: macica".
* W oryginale użyte tu jest słowo "treva". Bo w portugalskim są przynajmniej dwa słowa na ciemność: normalne słowo "escuridão" i rzadsze, bardziej poetyckie słowo "treva" (pochodzące od łacińskiego "tenebra"). Podobno "treva" często kojarzy się z głęboką, nieprzeniknioną ciemnością, może mieć bardziej negatywne konotacje, czasem związane z niebezpieczeństwem lub niewiedzą. Na polski może lepiej przetłumaczyć to jako "mrok" niż jako "ciemność"?
* Tak, użyte tu w oryginale słowo "soluçar" naprawdę oznacza "szlochać". Naprawdę tu dosłownie pisze, że te usta szlochają pocałunkami.
W 2021 zrobiłem pierwsze podejście do przetłumaczenia tego wiersza. Najpierw spróbowałem przetłumaczyć bez rymów, nie próbując być wiernym, ale oddać styl i nastrój - ten wyrafinowany język, ten nastrój niezwykłości, krągłości, zmysłowości itp. Wyszło mi tak:
Fale
Olavo Bilac
Burzy się nekton w ciemnym pelagialu
Noc budzi fale. Świecą iskrzyłudy
Od dna się wznoszą Golkondy kołysząc
Jak drżące perły w mokrym kimberlicie
Ściga się, splata, zawraca, krzyżuje
Zwija się w uścisk namiętny, przenika
Przyjmuje kształty proste, to zawiłe
Zwój alg brunatnych wśród kamiennej gładzi
Kolana z gładkiego onyksu, brzuchy białe
Alabastrowe, albo z szorstkiej piany
Piersi nieśmiało płoną opalami
Usta zielone wypełnione jękiem
Fosforyzują i pachną bursztynem
Ślą pocałunki, które wiatr unosi
Cieszę się, że w ogóle przetłumaczyłem (to moje pierwsze w życiu tłumaczenie wiersza), ale wiele mi się w nim nie podoba. Głównie że nie ma rymów. Sonet bez rymów? Sonet bez rymów to jak bigos bez kiszonej kapusty! No i jakoś w tym tłumaczeniu w ogóle nie ma Nereid. Nie pamiętam, ale chyba wtedy czytając oryginał nie zorientowałem się, że całe zwrotki druga, trzecia i czwarta to opis tańca Nereid (myślałem, że to po prostu woda, piana, fale tak się kłebią i bulbonkują).
Ale ostatnią zwrotkę lubię, jak jestem nad morzem i patrzę, jak się kotłuje, to zawsze mi się przypomina i tak mi przy tym miło.
Potem przez długo próbowałem przetłumaczyć to lepiej, z rymami, dość wiernie, ale nic mi nie wychodziło. Ale w ostatni weekend (we wrześniu 2024) zawziąłem się i postanowiłem, że przetłumaczę. Mogą być brzydkie rymy, jak się nie da inaczej, to i wierność poświęcę, ale musi powstać poprawny sonet, o poprawnej budowie, z prawdziwymi rymami, tak wierny, jak tylko się mi uda. I w ten sposób powstało to oto tłumaczenie:
Na mlecznym morzu blask już gaśnie złoty
Z dala od lądu noc ożywia fale
Wznoszą się z głębi mokre tadżmahale
I żywe perły, i morskie istoty:
Ich pęd ku górze, wyścigi, nawroty
W nim pędzą lekko, zmysłowo, zuchwale
Przybrane w formy okrągłe i białe
I rodofitów podwodne klejnoty.
Z onyksu ciała, brzuchy gładkie, miękkie
Pieniste biodra, piersi lekko płoną
Zwodnym opalem w głębokiej ciemności.
Usta zielone wypełnione jękiem
Fosfor rozpala, bursztyn muska wonią
Szloch pocałunków, które wiatr unosi.
Bardzo jestem zadowolony, bo to pierwsze w moim życiu uczciwe tłumaczenie poezji - z rymami, bez zbytnich dróg na skróty. Wiele w nim mi nadal brakuje, wiele się nie podoba: gramatyka miejscami połamana, pierwsza linijka taka oklepana (ten gasnący złoty blask), zginęły mi gdzieś Nereidy (tak mi ich szkoda! w tym wierszu ważne, że to właśnie Nereidy tak sobie ładnie pływają) i jeszcze kilka innych rzeczy, które miałem nadzieję, że nie zginą. Ale jakie jest to jest, ale jest! Sukces! Teraz przez kolejne lata będę spokojnie je doszlifowywał.
Jest styczeń 2025, nadal kombinuję, co by zrobić z tą pierwszą zwrotką. Bo cała reszta tłumaczenia niech będzie, ale ta pierwsza zwrotka... Dwa problemy mam z nią: jeden mniejszy, drugi większy. Trochę żałuję, że jakoś umyka w tłumaczeniu, że te Nereidy tańczą pod wodą, ale to pół biedy. Najgorsza jest ta pierwsza linijka, która nie dość, że jest nieprawdziwa - bo lekka fluorescencja mlecznego morza to nie jest żaden "złoty blask" - ale do tego brzmi bardzo pretensjonalnie.
I w tym wszystkim ta pierwsza linijka naprawdę musi rymować się z "-oty", bo zbyt trudno jest zrymować cztery linijki, żebym miał teraz wszystko rozwalać.
Po długim próbowaniu różnych wersji wymyśliłem coś takiego (zmieniłem dwie linijki, oznaczam je wytłuszczeniem):
Plankton poświatą srebrzy morza sploty
Z dala od lądu noc ożywia fale
Wznoszą się z głębi mokre tadżmahale
W nich żywe perły - podmorskie istoty:
Ich pęd ku górze, wyścigi, nawroty
W nim pędzą lekko, zmysłowo, zuchwale
Przybrane w formy okrągłe i białe
I rodofitów podwodne klejnoty.
Z onyksu ciała, brzuchy gładkie, miękkie
Pieniste biodra, piersi lekko płoną
Zwodnym opalem w głębokiej ciemności.
Usta zielone wypełnione jękiem
Fosfor rozpala, bursztyn muska wonią
Szloch pocałunków, które wiatr unosi.
No ale będę próbował jeszcze, bo nadal mi się nie podoba.