[2004.07.15] nr 22 wstęp wolny ------------------------------------------------------------------------ [99] "wstęp wolny" to rozsyłany co czwartek emailem niusletter o tym, jak w Warszawie spędzić wolny czas nie wydając pieniędzy. Ma nawet swoją stronę internetową: http://www.wstepwolny.w.pl. Jeśli chcesz otrzymywać "wstęp wolny", zajdź na tę stronę i się zapisz albo napisz do redakcji: wstep_wolny małpa w.pl. Niusleter przygotowują: Piotr Sobolewski (ps) i Urszula Samoraj (us). Rozpowszechnianie mile widziane (podobało się - podaj dalej!). Cytując podaj źródło: "wstęp wolny, www.wstepwolny.w.pl". Bardzo dziękujemy wszystkim, którzy zgłaszają swoje uwagi i opinie na temat WW. Czekamy na Wasze szczere wypowiedzi i aktywność. Jeśli wiecie o ciekawym wydarzeniu - podzielcie się tym z innymi! --------------------- S P I S T R E Ś C I --------------------- [00] wstępniak /* czwartek 2004.07.15 */ [01] Kaprysy Paganiniego [02] Wystawa plakatów bułgarskich /* piątek 2004.07.16 */ [03] Dni jazzu austriackiego /* sobota 2004.07.17 */ [04] Dni jazzu austriackiego [05] Artyści polscy w "The New York Times" - wystawa [06] Jazz na Starówce - Krzysztof Ścierański i goście /* niedziela 2004.07.18 */ [07] Festyn rekreacyjny "Wakacje, wakacje..." [08] koncert fortepianowy w Łazienkach Królewskich /* poniedziałek 2004.07.19 */ [09] Federico Garcia Lorca - "Szopka don Cristobala" - spektakl /* wtorek 2004.07.20 */ [10] Marta Ślizowska zaśpiewa piosenki Jacka Kaczmarskiego - koncert [11] Film Katarzyny Kozyry /* środa 2004.07.21 */ [12] NAJPIĘKNIEJSZE MOZARTOWSKIE ARIE [13] Czerwony Kapturek - spektakl [14] Rycerz Szaławiła - spektakl /* czwartek 2004.07.22 */ [15] NAJPIĘKNIEJSZE MOZARTOWSKIE ARIE [16] Warsaw Summer Jazz Days - koncert /* przestrzeń redakcyjna */ [17] Od redakcji [18] Do redakcji [19] Tam byliśmy [20] Tam będziemy --------------------- S T A R T --------------------- [00] wstępniak Fajna chyba impreza się we środy odbywa: Dziecięce Lato Teatralne. Tylko szkoda, że przedstawienia są o 11.00 i 13.00, więc my z Ulą nie pójdziemy. Jeśli ktoś z was się tam wybiera, niech da nam znać jak było. Bo sami w sumie nie wiemy - czy zamieszczać informacje o tym w WW, czy nie ma sensu, bo o 11.00 to i tak wszyscy w robocie siedzą... więcej info: http://www.dlt.pl/main.php?tid=1&mid=3 /* ******** czwartek 2004.07.15 ******** */ [01] Kaprysy Paganiniego NICCOLO PAGANINI - KAPRYSY Wykonawcy: Janusz Wawrowski - skrzypce Program: N. Paganini - Kaprysy nr 1, 5, 6, 7, 9, 11, 13, 14, 16, 17, 19, 20, 20, 24 op. 1 godzina: 18.00 miejsce: dziedziniec lub gmach Dziekanki ul. Krakowskie Przedmieście 56/58/60 email: margaret@chopin.edu.pl informator: (ps) [02] Wystawa plakatów bułgarskich "Zapraszamy na wystawę wybranych plakatów bułgarskich pochodzących ze zbiorów Międzynarodowego Triennale Plakatu Scenicznego w Sofii. " godzina: 19:00 miejsce: Bułgarski Instytut Kultury, AL. Ujazdowskie 33/35, Warszawa url: www.bulgaricus.com email: info@bulgaricus.com informator: (us) /* ******** piątek 2004.07.16 ******** */ [03] Dni jazzu austriackiego Koncert jazzowy. CAFE DRECHSLER PROJECT EAST godzina: 19.00 miejsce: Patio PKiN url: http://www.adamiakjazz.pl/plany_koncertowe.html informator: (ps) /* ******** sobota 2004.07.17 ******** */ [04] Dni jazzu austriackiego Koncert jazzowy. JOE ZAWINUL SYNDICATE godzina: 19.00 miejsce: Patio PKiN url: http://www.adamiakjazz.pl/plany_koncertowe.html informator: (ps) [05] Artyści polscy w "The New York Times" - wystawa Ilustracje i karykatury m.in. A. Dudzińskiego, R. Olbińskiego, J. Kapusty, D. Jareckiej, B. Szpury. Wystawa o charakterze prasowym, zorganizowana w ramach festiwalu "New New Yorkers". Przedstawia i popularyzuje dorobek 16 polskich artystów - ilustratorów i karykaturzystów zamieszczczony na łamach "The New York Times". godzina: 11:00 - 17:00 miejsce: url: http://um.warszawa.pl/v_syrenka/kultura/main.php?dzial=repertuar&strona=opis&re_id=1215 email: muzeumkarykatury@poczta.wp.pl telefon: 827 88 95 informator: (us) [06] Jazz na Starówce - Krzysztof Ścierański i goście Koncert z cyklu "Jazz na Starówce". godzina: 19.00 miejsce: Rynek Starego Miasta url: http://muzyka.wp.pl/jazznastarowce/program.html informator: (ps) /* ******** niedziela 2004.07.18 ******** */ [07] Festyn rekreacyjny "Wakacje, wakacje..." Festyn dedykowany jest młodzieży szkolnej pozostającej w czasie wakacji w domach, adresowany do calych rodzin. W programie: spektakle teatralne, koncerty muzyczne, konkursy, warsztaty, zabawy i zawody rekreacyjno - sportowe. organizator: Ośrodek Kultury Arsus godzina: 14:00 - 21:00 miejsce: Warszawa - Ursus, Park "Czechowicki", ul. Spisaka, url: http://www.mik.mckis.waw.pl/mik/index.php?a=55&idim=1462 informator: (us) [08] koncert fortepianowy w Łazienkach Królewskich W roku 1926 w Łazienkach Królewskich w Warszawie został odsłonięty pomnik Fryderyka Chopina, będący dziełem wybitnego rzeźbiarza Wacława Szymanowskiego. Zniszczony podczas wojny, został zrekonstruowany w latach powojennych i w 1958 r. znalazł się na dawnym miejscu. Od roku 1959 odbywają się przy pomniku koncerty chopinowskie z udziałem wybitnych pianistów zapraszanych przez Stołeczną Estradę i Towarzystwo im. Fryderyka Chopina (organizatorów koncertów). Sezon koncertowy trwa od maja do września, każda niedziela, godz.12.00 i 16.00. Wstęp wolny. Dziś wystąpią: godz.12.00 Anna Jastrzębska-Quinn godz.16.00 Iwona Klimaszewska godzina: 12:00 i 16:00 miejsce: Łazienki Królewskie, wejście od Al. Ujazdowskich, koło Belwederu url: http://www.chopin.pl/tifc/lazienki.html informator: (us) /* ******** poniedziałek 2004.07.19 ******** */ [09] Federico Garcia Lorca - "Szopka don Cristobala" - spektakl Przedstawienie teatru Unia Teatr Niemożliwy (teatr lalek dla dorosłych) w ramach Warszawskich Spotkań Teatrów Ogródkowych. Reż. Wojciech Olejnik Występują: Dorota Anna Dębek, Maciej Dużyński, Adam Kamień. godzina: 19:00 miejsce: Dolina Szwajcarska przy ul. Chopina/Al. Ujazdowskie url: http://um.warszawa.pl/v_syrenka/kultura/main.php?dzial=repertuar&strona=opis&re_id=1459 informator: (us) /* ******** wtorek 2004.07.20 ******** */ [10] Marta Ślizowska zaśpiewa piosenki Jacka Kaczmarskiego - koncert Koncert z cyklu Rekomendacje. Piosenki Jacka Kaczmarskiego zaśpiewa Margita Ślizowska godzina: 19:00 miejsce: Dolinka Szwajcarska przy ul. Chopina/Al. Ujazdowskich, Warszawa url: http://www.czyzykiewicz.com/Administrator/Koncerty.asp informator: (us) [11] Film Katarzyny Kozyry Dotarło do mnie info, że w Zachęcie pokażą film. Co prawda nie jest w tej informacji wprost powiedziane, że wjazd za friko (a na sajcie nic nie piszą), ale tam w sali kinowej zawsze wstęp jest wolny. Poniżej informacja, którą dostałem emailem: " Zacheta zaprasza na pokaz premierowy Katarzyna Kozyra Koszmar w ramach projektu W sztuce marzenia staja sie rzeczywistoscia. Będzie to trwajaca 15 minut projekcja fragmentu powstajacego aktualnie filmu artystki. Jednoczesnie w Zachecie Narodowej Galerii Sztuki i Gallerii Civica d\'Arte Contemporanea w Trydencie (Trento). 20 lipca 2004, poczatek seansów 18.05 i 18.30 sala kinowa galerii Zacheta, prosimy o punktualne przybycie Dodatkowy pokaz planowany jest w sierpniu w Kordegardzie. W sztuce marzenia staja sie rzeczywistoscia to projekt multimedialny, laczacy rozne rodzaje sztuk wizualnych, muzycznych i performatywnych. To także projekt w procesie toczacy sie od sierpnia 2003 roku, przybierajacy wciaz nowe fazy, stale dokumentowany na wideo. Etapy posrednie to: w fazie pierwszej wideointstalacja z trailerem (pokazywana już m.in. w Galerii Postmasters w Nowym Jorku oraz na wystawie Videodreams w Kunsthaus Graz) oraz uroczysta gala na statku (przygotowywana w Berlinie jesienia br.). Koncowym efektem ma byc film dlugometrazowy o cechach dokumentalnych z elementami fabularyzowanymi. Akcja powstajacego filmu toczy sie miedzy Berlinem a Warszawa. W Berlinie artystka spotyka sie z Gloria Viagra - Drag Queen, w Warszawie z nauczycielem spiewu - Maestrem. Obie te postaci wprowadzaja Kozyre w dwa rozne wykreowane swiaty: Gloria - dj i piosenkarka w swiat nocnych klubow, Maestro - profesjonalny spiewak i nauczyciel spiewu - w swiat opery. W obu tych swiatach panuja silne, choc odmienne stereotypy kobiecosci i bycia gwiazda. Glownym zadaniem Glorii Viagry ma byc pomoc w odnalezieniu przez artystke w sobie "kobiety", ktorej idealem czy wcieleniem jest dla artystki wlasnie Gloria, czyli przebrany za kobietę Michel. Gloria pokazuje Kozyrze tajniki estradowego stroju, dobiera odpowiedni makijaz, fryzury, peruki. Chodzi z nia na zakupy. Maestro - zawsze sztuczny, w zyciu i na scenie, uosabia swiat opery, wysublimowanych uczuc i emocji wyrazanych w sposob umowny i potegujacy poczucie sztucznosci - spiewem. Artystka już od roku uczy sie spiewu klasycznego by zdobyc umiejetnosc wyrazania uczuc spiewem, opanowujac zadane przez Maestra arie cherubina z Wesela Figara (przebieranego w trakcie za kobiete), Malgorzaty z Fausta Gounouda (aria z klejnotami, w ktorej proste dziewcze przemienia sie w kokietke). Film konczy sie uroczysta gala, w trakcie ktorej Kozyra "przemieniona" w gwiazde odspiewuje i interpretuje dla zaproszonych gosci i przyjaciol rozne gatunki muzyczne. Akcja Koszmaru odbywa sie na dzien, przed wielka Gala, to sen artystki w nocy poprzedzajacej wystep. Film zrealizowano podczas przygotowan i performance\'u Katarzyny Kozyry w Teatro Municipale w Trydencie 28 maja br. Wspolpraca: Galleria Civica d\'Arte Contemporanea " godzina: 18.05 i 18.30 miejsce: sala kinowa, Zachęta, pl. małachowskiego 3 email: office@zacheta.art.pl telefon: 827-58-54 informator: (ps) /* ******** środa 2004.07.21 ******** */ [12] NAJPIĘKNIEJSZE MOZARTOWSKIE ARIE NAJPIĘKNIEJSZE MOZARTOWSKIE ARIE Wykonawcy: Marta Boberska - sopran Ewa Pelwecka - fortepian W programie: Pieśni i arie W.A. Mozarta m.in.: PIEŚNI: Un moto di gioja mi sento KV 579 Das Veichen KV 476 Als Luise die Briefe ihres ungetreuen Liebhabers verbrannte KV 520 An Chloe KV 524 Abendempfindung KV 523 ARIE: Laudate Dominum z Vesperae solennes de confessore KV 339 Agnus Dei z Krönungs-messe KV 317 Alleluja z motetu Exsultate, jubilate KV 165 ARIE Z OPER: Wesele Figara KV 492 Ascanio in Alba KV 111 Uprowadzenie z Seraju KV 384 Don Giovanni KV 527 Czarodziejski flet KV 620 Cos? fan tutte KV 588 Idomeneo KV 366 godzina: 18.00 miejsce: dziedziniec lub gmach Dziekanki ul. Krakowskie Przedmieście 56/58/60 email: margaret@chopin.edu.pl telefon: 827 72 49, 827 72 41 w. 235 informator: (ps) [13] Czerwony Kapturek - spektakl Spektakl Teatru Bajlandia w ramach IV Ogólnopolskiego Festiwalu Dziecięce Lato Teatralne. "Czerwony Kapturek przedstawienie oparte na bajce znanej przez wszystkich z dowcipnym tekstem Jana Brzechwy. Pierwszorzędna zabawa dla aktorów oraz widowni dużej i małej. Rytmiczne piosenki, ciekawe stroje i niespotykane maski. Pomimo, że tekst znamy i całą historię małej dziewczynki, złego wilka, miłej babci i mądrego, dzielnego gajowego bawimy się na przedstawieniu doskonale. " Organizator: Dom Kultury "Rakowiec" godzina: 13:00 miejsce: Muzeum Historyczne m.st. Warszawy (Lapidarium), Rynek Starego Miasta 42 url: http://um.warszawa.pl/v_syrenka/kultura/main.php?dzial=repertuar&strona=opis&re_id=1423 telefon: 823 66 72 informator: (us) [14] Rycerz Szaławiła - spektakl Spektakl Teatru Firma w ramach IV Ogólnopolskiego Festiwalu Dziecięce Lato Teatralne. Rycerz Szaławiła to przedstawienie oparte na motywach wiersza Jana Brzechwy. Szaławiła to rycerz, który żył bardzo dawno temu i słynął z tego , że uwielbiał biesiadować i opowiadać niestworzone historie ze swojego życia. W miarę wypitego wina i ilości opróżnianych kielichów opowieści stawały się coraz bardziej niesamowite i wymyślne. Ale czy to tylko przechwałki czy też nie - tego nie dowiesz się jeśli nie przyjdziesz na przedstawienie. Organizator: Dom Kultury "Rakowiec" godzina: 11:00 miejsce: Szkoła Podstawowa nr 1, ul. Wilczy Dół 4, Warszawa url: http://um.warszawa.pl/v_syrenka/kultura/main.php?dzial=repertuar&strona=opis&re_id=1431 informator: (us) /* ******** czwartek 2004.07.22 ******** */ [15] NAJPIĘKNIEJSZE MOZARTOWSKIE ARIE NAJPIĘKNIEJSZE MOZARTOWSKIE ARIE Wykonawcy: Marta Boberska - sopran Ewa Pelwecka - fortepian W programie: Pieśni i arie W.A. Mozarta m.in.: PIEŚNI: Un moto di gioja mi sento KV 579 Das Veichen KV 476 Als Luise die Briefe ihres ungetreuen Liebhabers verbrannte KV 520 An Chloe KV 524 Abendempfindung KV 523 ARIE: Laudate Dominum z Vesperae solennes de confessore KV 339 Agnus Dei z Krönungs-messe KV 317 Alleluja z motetu Exsultate, jubilate KV 165 ARIE Z OPER: Wesele Figara KV 492 Ascanio in Alba KV 111 Uprowadzenie z Seraju KV 384 Don Giovanni KV 527 Czarodziejski flet KV 620 Cos? fan tutte KV 588 Idomeneo KV 366 godzina: 18.00 miejsce: dziedziniec lub gmach Dziekanki ul. Krakowskie Przedmieście 56/58/60 email: margaret@chopin.edu.pl telefon: 827 72 49, 827 72 41 w. 235 informator: (ps) [16] Warsaw Summer Jazz Days - koncert Koncert w ramach XIII Warsaw Summer Jazz Days. Całkiem za darmo zagrają dla nas John Scofield, Steve Swallow i Bill Stewart. godzina: 19:00 miejsce: Patio Pałacu Kultury i Sztuki, pl. Defilad 1, Warszawa url: http://um.warszawa.pl/v_syrenka/kultura/main.php?dzial=repertuar&strona=opis&re_id=1346 informator: (us) ------------- P R Z E S T R Z E Ń R E D A K C Y J N A ------------- [17] Od redakcji Czytelnicy! Piszcie do nas czasem, co u was słychać i wogóle, będzie nam miło. Bierzcie przykład z Ziutka, który co i raz podsyła nam sprawozdania z miejsc, gdzie bywał. [18] Do redakcji Kolejna porcja recenzji Vlepkarza Ziutka. W tym tygodniu nasz specjalny korespondent był... a zresztą zobaczcie sami. *** W sobotę, 3-go lipca w Warszawie w temacie imprez kulturalnych działo się naprawdę wiele... "Sztuka Ulicy" i teatry uliczne, "Jazz na Starówce", Festiwal Perkusyjny i jeszcze wiele innych. A my z samego rana poszliśmy do małej kapliczki położonej w chyba najbadziej malowniczym miejscu Ursynowa - na Skarpie przy ul. Nowoursynowskiej, w której odbywał się ślub naszej wieloletniej koleżanki Anki z naszym kolegą Mariuszem. Nie był to zwykły, sztampowy ślub, jakich w Polsce wiele - ten był nietypowy i wyjątkowy (i chyba był najfajniejszym ślubem naszych znajomych na jakim byliśmy) - na tę okazję specjalnie reaktywował się zespół rockowy "Dobra Nadzieja", który grał muzę przez większość mszy - a w zespole grali też państwo młodzi - Anka na djembe i Mariusz na gitarze basowej. Poza tym oprawa ślubu była super - z elementami folkowymi i bez krawatów, garniturów i patosu. Wszystkiego najlepszego, Anko i Mariuszu, na nowej drodze życia! Później, około 18:00 pojechaliśmy na "Street.Art.Jam" odbywający się w ramach tegorocznej "Sztuki Ulicy" pod mostem Śląsko-Dąbrowskim od strony starówki. Gdy jechaliśmy tam, minął nas na sygnale ZTMowski Polonez, więc wiedzieliśmy, że idziemy w dobrą stronę ;-))))) Na miejscu okazało się, że impreza już trwa, grafficiarze już zdążyli sporo namalować a oprócz tego vlepkarskie załogi właśnie vlepiały vlakaty bo vlepki były już na miejscu - toteż nie zastanawiając się długo dołączyłem się i dolepiłem trochę swoich. Kolega Kwiatek zapodał mięsiste techno z paczek i impreza potoczyła się swoim trybem. Była też jakaś kobitka z kamerą i tak dalej... A mnie cieszy to, że taka impreza się odbyła, i że vlepka przestała być widziana jako tylko i wyłącznie wandalizm a zaczyna być sztuką ulicy, sztuką miasta. O 19:00 wylądowaliśmy na rynku Starówki stając oko w oko z Syrenką i nie tylko. Jakiś kwadrans później rozpoczął się pierwszy w tym roku koncert z cyklu "Jazz na Starówce" - zagrał polsko-amerykański skład Jarek Śmietana Trio & czarnoskóra soulowa wokalistka i pianistka Karen Edwards. Początkowo trzymali się klimatów jazz-bluesowych, by z czasem przejść w klimaty... barowe, w taką sobie muzyczkę do kotleta (chociaż babka miała bardzo ciekawy tembr głosu). Zaraz potem zabrzmiał kręcący funky-jazz oraz świetnie przerobiony cover Presleya - "Jailhouse Rock" genialnie zaśpiewany basem przez czarnoskórego basistę. Aż szkoda było w tym momencie opuszczać rynek Starówki i mocno obstawioną ludźmi Syrenkę ale czas naglił, bo o 21:00 pod Pałacem Kultury miał wystąpić (w ramach "Sztuki Ulicy") ukraiński Teatr Woskresinnia. Oni byli już w Polsce w zeszłym roku (także na "Sztuce Ulicy") także wiedzieliśmy, że warto na nich pójść. I nie zawiedliśmy się - tym razem przyjechali z przedstawieniem "Hiob" alegorycznie opowiadającym o biblijnym Hiobie, o wzlotach i upadkach - i z przesłaniem "Nie ma lekko, ale wstań i idź dalej". "Hiob" zrobiony był w sumie prostymi środkami technicznymi (szczudła, świece dymne, ognie, pantomimiczny taniec, fajnie pomiksowana muzyka z płyty) ale ta prostota jest właśnie siłą tego teatru. W czasie pokazu na wieczorne niebo naszła wielka, granatowa chmura, zagrzmiało i co jakiś czas niebo przecinały błyskawice. Zaraz potem spadł deszcz - a to wszystko świetnie skomponowało się z działaniami Woskresinnia. Ciekawe, że w zeszłym roku też tak było, że przyroda wspomogła Teatr. Jak w przyszłym roku przyjadą, to też na nich pójdziemy. Na "Festiwal Perkusyjny" nie daliśmy już rady. V.Ziutek i Ginia *** Wernisaż prac Przemysława Moskala w Zachęcie W niedzielę o 19:00 w Małym Salonie Zachęty miał miejsce wernisaż multimedialnej miniwystawy Przemysława Moskala, będącej integralną częścią "Warsaw Electronic Festival" - od strony muzycznej i "New New Yorkers Festival" - od strony wizualnej. Podczas tegoż doszło do zderzenia kultury artystycznej "Wstęp Wolny" i szarogęsiej "Bo Za Darmo" (o czym za chwilkę). Moskal wystawił trzy interaktywne wizualne instalacje - reagujące na ruch, światło i klikanie myszką (ta trzecia przypomina mi trochę użytkowe programy do rysowania i prezentacji cząsteczek chemicznych) okraszone ambientową elektroniką w tle i trzeba przyznać, że jest to jedna z ciekawszych wystaw, jakie przez ostatni rok były prezentowane w Małym Salonie. Szkoda, że ta wystawa będzie czynna tylko do 11.07. Wernisaż rozpoczął się (z lekkim poślizgiem czasowym) krótkim ale konkretnym przemówieniem wicedyrektor Zachęty Hanny Wróblewskiej, potem przemawiali także (i także króciutko ale treściwie) kurator wystawy Jarek Grzesica (współtwórca WEFu, bardzo zacna postać dla stołecznej i nie tylko sceny elektroniki eksperymentalnej), przedstawicielka ambasady amerykańskiej (a propos "New New Yorkers") i wreszcie sam twórca. Wernisaż zakończył się około 20:00. Oprócz części czysto artystycznej (prezentacja, możliwość porozmawiania z twórcą) odbyła się też, jak zawsze przy wernisażach w Małym Salonie część nieprzewidywalno-humorystyczna którą stworzyli tzw. "stali bywalcy". Załoga dziadków-chlorowników stawiła się w komplecie i w momencie, gdy okazało się, że nie będzie poczęstunku zaczęli wykonywać nerwowe ruchy szczękowo-kończynowe. Jeden z nich w pewnym momencie uderzył bezpośrednio do wicedyrektor z pretensjami i zażądał by artysta (!!!) nakazał dostarczenie wina z "Artibusa" (czyli knajpy znajdującej się w podziemiach Zachęty) i czym wzbudził ogólną wesołość normalnej przybyłych na wernisaż. Oprócz tego stała gromada sępów domagała się pączków i darmowego wpuszczenia na pozostałe wystawy. Tego się nie doczekali, ponieważ Zachęta troszkę zmieniła reguły odbywania się wernisaży (i chwała jej za to) - głównie dlatego, by ci, którzy przybyli obejrzeć sztukę (a była to całkiem spora grupa młodych ludzi, co niezmiernie cieszy) nie byli niepokojeni przez etatowych wyżeraczy przeterminowanych ciasteczek i kwaśnego wina (których ekipa, po wprowadzeniu sankcji zachętowych powoli zaczyna się wykruszać). Na całe szczęście pseudoartystyczny kmiotyzm wycofał się szybko z Zachęty w poszukiwaniu kolejnych darmowych wyżerek a zostali ci, którzy wiedzieli po co przyszli i od tego momentu można było sobie na spokojnie poobcować z niezłą, wizulaną elektroniką prosząc o komentarze twórcę, który chętnie, dokładnie i przejrzyście tłumaczył o co biega. "Rozhowory" na Agrykoli W niedzielę późniejszym wieczorem (4.07) na Agrykoli jednym z występujących teatrów była Makata z "Rozhoworami" wspomagana - na żywo - muzyką zespołu Swoją Drogą - oraz z płyty - białymi głosami. Całość rozpoczęła się z lekkim poślizgiem i zawierała więcej pirotechniki, niż dzień wcześniej występ ukraińskiego Woskresinnia. "Rozhowory" to spektakl oparty na starosłowiańskich i kupalnych tradycjach wykorzystujący ludowe motywy i stare wierzenia. Pomysł świetny, cieszy to, że ktoś wreszcie bazuje artystycznie na naszych rdzennych klimatach (chociaż momentami trochę pomieszali pojęcia np. przedstawiając Świętowita jako afrykańską maskę), wykonanie natomiast - dużo gorzej. Moim zdaniem Makata, która "Rozhowory" wałkuje już drugi rok (a działa przynajmniej od siedmiu lat) delikatnie rzecz biorąc powinna bardziej przyłożyć się do techniki aktorskiej. Off offem, a niedoróbek artystycznych nie można tłumaczyć, że to tak ma być. W przeciwieństwie do Woskresinnia, gdzie wszystko, mimo prostoty i rekwizytowej offowości, płynnie przechodziło jedno w drugie, gdzie nie było przestojów i prymitywnej amatorszczyzny a pokaz oglądało się jednym tchem - u Makaty jest sporo amatorskiego wywijania, które mnie osobiście nieco raziło, jest sporo rwania akcji, niedopracowania po prostu - za to dużo krzyku, dużo ognia (może nawet za dużo - ale może za to komary tak nie cięły a przez różowy dym z rac ogniska nabierały bardzo ładnej cytrynowo-zielonej barwy), za dużo "szarpania się" z grą. Gdy oglądałem "Rozhowory" mógłbym przysiąc, że to bardzo młody zespół, który się dopiero dociera. Swoją Drogą natomiast, grając do "Rozhoworów", bardzo spoko podeszło do tematu - nie narzucali się muzyką, tło było tłem i nie rozpraszało widowni a jednocześnie tworzyło klimat i było jednym z ciekawszych elementów spektaklu. Na początku byłem też trochę zły, że białe śpiewy lecą z płyty ale z czasem doszedłem do wniosku, że chyba to lepiej. Podsumowując - "Rozhowory" Makaty tego dnia to była jednak lekka porażka, mimo ciekawej tematyki. V.Ziutek *** Hej! 12-go lipca w Muzeum Etnograficznym w ramach wernisażu wystawy nt. "Camino do Santiago", czyli słynnej trasy pielgrzymkowej do Santiago de Compostela, gdzie (wg legendy - spoczywa św. Jakub wystąpiła mocno przeciętna, jak się okazało formacja Gueta Na Fonte... Jakże inny (niestety!) był to koncert od niedawnych warszawskich koncertów także asturyjskiego Felpeyu - in minus dla Gueta Na Fonte oczywiście. Ośmioosobowy skład (trzy względnie ładne, ale chyba trochę naburmuszone kobitki, będące bardziej ozdobą kapeli niż siłą muzyczną, pięciu facetów) - bez akordeonu diatonicznego ale za to z dwoma "klawiszami", prawie niesłyszalnym buzuki i dość przeciętnie brzmiącymi skrzypcami. Jedyną ciekawszą stroną kapeli były dęciaki - flety i dudy/gajdy, które gdy zagłuszały keyboard, było nieźle ;-) Oprócz tego fajnie wypadł hymn Asturii... Pozostałe kawałki (a zagrali ich w sumie 17 plus bis) - były mocno przeciętne, momentami wręcz plastikowe a już szczytem kiczu była hiszpańska wersja "Fiddle's Green". To, co w przypadku folku orientalnego sprawdza się nieźle (chodzi mi o przełożenie brzmień ludowych na pop) w przypadku folku asturyjskiego wypadło słabo, o ile nie fatalnie. Podczas tego koncertu dosłownie trzy kawałki były wporządeczku - reszta słaba, bardzo słaba albo po prostu nudna i plastikowa. Poza tym fatalny konferansjer - zespół mówił mu na ucho, co ma mówić. Oj, nie popisał się Instytut Cervantesa, nie popisał... A sam wernisaż - jak wernisaż, dużo ludzi przez co możliwość zobaczenia wystawy słaba (głównie fotki z pielgrzymek, nie zauważyłem polskich podpisów, może nie będzie a może po prostu nie zdążyli przykleić), także trza będzie przyjść jeszcze raz (do Etnograficznego wstęp wolny bodajże w środę, ale w razie czego Etnografik ma tanie bilety), najzabawniej było jak etatowi wyżeracze skutecznie zablokowali stół z winem i etnicznym jedzonkiem z Asturii i okolic, chciałem spróbować chociaż tortilli (oprócz tego było dużo regionalnej kuchni wyglądającej smakowicie) ale dziadki-chlorniki, którzy najpierw stali i się trzęśli, jak tylko zobaczyli żarcie, dostali magicznej siły i skutecznie blokowali dostęp do stołów. Ech, Polska, Polska... V.Ziutek *** 11-go lipca w Parku Saskim pod fontanną, a między posągami muz (czyli tam gdzie zawsze w letnie niedziele grywają kapele) grała folkowa wrocławska Semenca, jako, że w tym roku kalendarzowym organizatorzy letniego grania w Saskim postawili na młode kapele. Dziewczyny przyjechały w składzie eksperymentalnym (tzn. zabrakło jednej ze skrzypaczek, ale za to udzielała się dodatkowo wokalnie siostra "pierwszych skrzypiec" oraz młody kontrabasista rodem z gór) przez co i muza była troszkę inna niż do tej pory na koncertach Semency. W czym się to objawiło? Otóż kapela zapodała dużo, dużo więcej nuty góralskiej - od polskiej części Karpat przez Słowację, Rumunię i kawałek Węgier (z czego słowackiego grania było stosunkowo najwięcej a w tym najwięcej ze Spisza). Koncert rozpoczął się punkt 16:00 a oprócz klimatów słowackich i wiązanek beskidzkich zabrzmiało nieco nuty cygańskiej i planowana godzina koncertu przeciągnęła się o dodatkowe pół a ludków w trakcie trwania koncertu przybywało i pod koniec zebrał się już spory tłumek. Na bis Semenca zagrała zbójnickiego i "Wino" - kolejny po "Zabili Janicka" i "Sokołach" katowany przez wiele kapel szlagierek, na szczęście tu zabrzmiał bardzo rdzennie dzięki brzmieniu skrzypiec i ludowemu głosikowi liderki. Fajnie było! A za tydzień - bliżej niesprecyzowany kwartet smyczkowy. V.Ziutek [19] Tam byliśmy W tym tygodniu byliśmy na imprezie "Sąsiedzi dla sąsiadów". Ula opisuje: W sobotę poszliśmy z Piotrkiem na imprezę "Sąsiedzi dla sąsiadów". Była to impreza zorganizowana przez ludzi, którzy mieszkają albo pracują w okolicy ulic Inżynierskiej, Targowej, 11 Listopada. Program był bogaty i interesujący. Ze względu na pracę nie mogłam w tygodniu pójść i popatrzeć co ciekawego tam robili, ale spotkałam kolegę i on mi powiedział, że przez kilka dni brał udział w warsztatach teatralnych organizowanych przez Ex Nihilo. Był bardzo zadowolony. Zanim opowiem jak było na imprezie wspomnę, że bardzo dobrze znam ulice, na których odbywała się impreza. Na Inżynierskiej 3 pracowałam w Fundacji "Akademia Promocji". Organizowaliśmy festiwale filmowe dla młodzieży warszawskiej i inne akcje promocyjne. Codziennie przejeżdżałam ulicą 11 Listopada do pracy. Potem wbiegałam w Inżynierską, a tam dość często z bramy wychylały się mocno zmęczone twarze, generalnie przyjaźnie nastawione. Pani z warzywniaka na rogu wystawiała swój kramik na chodniku, dzięki czemu mogłam kupić truskawki i brzoskwinie i dalej biec do pracy. Potem właziłam na trzecie piętro po trzeszczących starych schodach. Warto wspomnieć, że w budynku na Inżynierskiej 3 były kiedyś magazyny mebli i innych rzeczy, które mieszkańcy Warszawy zostawiali na przechowanie. Teraz chyba nie ma takiego magazynu w całej Polsce, pomimo tego, że problem przechowania mebli i innych gratów wcale nie zniknął. Teraz w pomieszczeniach magazynowych różne firmy mają swoje siedziby. Są tam studia fotograficzne, galerie, projektanci i im podobne. Od paru lat z różnych okazji organizują wspólne imprezy na podwórkach. Na Boże Narodzenie na podwórku pojawia się wielka kolorowa choinka, na Sylwestra zahuczy wspólny toast, a latem są koncerty i pikniki. Po takim wstępie mogę już przejść do opisu imprezy Sąsiedzi dla sąsiadów. Na Inżynierską dotarliśmy ok. 19:00. W bramie jest wejście do Nizio Gallery. Było kilka instalacji z metalu i drewna. Ciekawe, ale nie wzbudziły we mnie większego wzruszenia. Potem przeszliśmy przez podwórko do następnej galerii, niestety nie wiem jak się nazywała. Wchodzi się do niej po rampie. Było tam wiele ciekawych rzeczy. Ekspozycja mebli z metalu i szkła była dla łowców dizajnerskich wrażeń. W telewizorku można było zobaczyć krótkie filmiki. Resztę ciekawych przedmiotów zobaczcie sami. Potem poszliśmy na ulicę Małą. Na czas spektaklu marsylskiego teatru tańca Ex Nihilo ulica została zamknięta dla samochodów. Sceną był asfalt, chodniki i ściany kamienic. O grze aktorów powiem tylko tyle, że byli świetni w tym co zaprezentowali. To był taniec, to był bieg po ścianach odrapanych kamienic, to były działania, w których asfalt wydawał się być mięciutkim dywanem, a krawężnik poduszką. Więcej chciałabym powiedzieć o widowni. Organizatorzy imprezy wiedzą w jakiej dzielnicy pracują. Praga nie jest piękna, Praga nie szuka wysublimowanych wrażeń. Praga żyje problemami z pracą, walczy z biedą, poszukuje sensu życia, zawrzeszczy czasem pijackim głosem. Poza tym jest ciekawska i lubi swoich. I może dlatego w trakcie spektaklu z okien poleciały na aktorów jajka. Ktoś z balkonu pokrzykiwał, bo nie rozumiał co na dole się dzieje. Zgromadzona z całej Warszawy widownia zasiadła na ulicy, chodniku, stała w ciasnocie. To była mieszanina mieszkańców Pragi i innych dzielnic. Nie umiem powiedzieć skąd była pani co powiedziała do swojej znajomej: - Co to ma być? Sztuka?! Tak się zachowują narkomani, ćpuny i pijaki. To ma być teatr? (zachowanie wyglądało tak, że aktorzy turlali się i przetaczali z chodnika na asfalt, z asfaltu na chodnik w akompaniamencie gitary basowej i śpiewu). Koleżanka widać bardziej otwarta nie protestowała, tylko się uśmiechała z pobłażaniem. Po kolejnych słowach zniechęcenia i niezrozumienia dla artystów pani mocno chwyciła dziesięcioleniego synka i wyciągnęła z grona widzów. Małemu grubaskowi widocznie podobała się sztuka, ale jak mama mówi, że trzeba iść bo szkoda na to czasu... Był taki moment kiedy aktorka przy kolejnej akrobacji podtrzymywana przez aktora stanęła na ścianie kamienicy. Widownia również gromko oklaskała ten wyczyn. Gdy kobieta siedząca w oknie zobaczyła, że aktorka zatrzymała się na ścianie tuż koło jej okna - - gromkimi brawami nagrodziłą aktorów. Po chwili jednak z tłumu rozległ się niezadowolony męski głos. "- Co to ma być? Ludzie! Praga wariuje! to ma być taniec?" Szerokim lekko chwiejnym krokiem wszedł na teren sceny. Muzyka umilkła, aktorzy zatrzymali się. Zrobiło się groźnie. Nie wiadomo było co wymyśli ten człowiek. Po chwili wywołał z tłumu swojego kolegę (wyglądał na kolegę od kieliszka) i obaj pokrzykując, żeby muzyk wreszcie zagrał coś do tańca zrobili trochę zamieszania. Oczywiście ktoś krzyknął na niego żeby usiadł, ale to tylko sprowokowało pana do zaciśnięcia pięści. Nic groźnego więcej się nie stało, bo aktorzy przerwali grę, a panowie chcieli tylko postraszyć i coś zamieszać. Mocne brawa dla aktorów rozładowały atmosferę. Pani z okna mocno uściskała dłonie aktorów, a pan który tak krzyczał i przeszkadzał potem wszystkim po kolei wyściskał, klepał po plecach i miło się uśmiechał. Potem poszliśmy na koncert na ul. 11 Listopada. Grał duet Gipsy Landslide. Powiem krótko. To było coś koszmarnego. Wokalistka miała całkiem niezłe warunki głosowe niestety sama sobie akompaniowała na gitarach. Zmieniała elektryczną na akustyczną, niestety niepotrzebnie. Ta kobieta chyba była głucha. Podłączenie gitar do piecyka dawało jednakowy irytujący brzęk. Artyzmu w tym nie było za grosz, a słowa: "uwaga, teraz głośno będzie" dobierałam jako groźba, że gitara znowu będzie rzęziła i trzeszczała, a wokalistka popadająca w ekstazę z zachwytu nad swym gitarowym talentem będzie katować moje uszy przez kolejne kilka minut. Więcej o tej pani nie powiem, bo szkoda ją promować. Bo niby byle jak mówię, ale jednak o niej mówię, a naprawdę szkoda gadać. Towarzyszył jej pan to to był wykreowany na artystę. Szalony fryz, srebrna marynara i ponad sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu, klarnet i tamburyno. Grał tak sobie, ale za to miał więcej charyzmy niż wokalistka. Mówił z obcym akcentem, więc deklamacje tekstu polskich piosenek wychodziły mu uroczo. Niestety nie powalał na kolana grą na instrumentach, za to do śpiewania sam pięknie klękał przed nisko zainstalowanym mikrofonem dla klarnetu. Po około 6 utworach wyszłam. Nie chciałam stwarzać fałszywego wrażenia, że koncert mi się podoba. Z resztą. W trakcie pierwszej dłuższej przerwy technicznej spora część widowni uciekła. I nie wróciła. Ja też. Aha. A pan Hołdys siedział na widowni i słuchał. Gra już tyle lat, że może zna tajemnicę, jak wytrzymać i nie uciec gdy ktoś na scenie zabija uszy fałszowaniem i katowaniem instrumentu? Ja nie miałam zamiaru poznać tej tajemnicy. Potem miał grać Bałagan, ale nas już nie było. [20] Tam będziemy Chyba najlepszą imprezą w nadchodzącym tygodniu będzie [09], czyli "Szopka don Cristobala". Będziemy tam. Potem napiszemy jak było.