2023.10.21 06:38
jak można by prognozować co zrobi druga strona
Podczas jakiejś wojny mogłoby być tak, że, dajmy na to walczyłaby Brazylia z Mongolią, no i Brazylia mogłaby mieć tajny projekt mający na celu przewidywanie, co zrobi armia mongolska. W ramach tego projektu Brazylia mogłaby zebrać grupę świetnych specjalistów od wojskowości i zlecić im wcielenie się w sztab przeciwnika, stworzenie takiego sztabu cieni. Każdy z tych specjalistów zostałby cieniem jakiegoś konkretnego członka sztabu armii mongolskiej. Zapoznałby się bardzo dokładnie z życiorysem osoby, którą odgrywa, pod okiem psychologów poznałby jego charakter, sposób myślenia, do tego przeanalizowałby jego sposób dowodzenia, jego podejście do sztuki wojennej. Następnie ten sztab cieni zbierałby się i udając, że jest naprawdę sztabem armii mongolskiej, planowałby działania wojenne. Przypominałoby to trochę grę RPG - każdy z uczestników naprawdę wcielałby się w rolę, którą gra, wszyscy zwracaliby się do siebie mongolskimi imionami, nie można byłoby wspominać, że to wszystko jest nie naprawdę, żeby nie wyjść z transu. No i dzięki tej grze Brazylia miałaby dobre prognozy, co w najbliższym czasie zrobi armia mongolska. Operacja byłaby ściśle tajna: członkowie sztabu cienie mieszkają i odbywają narady w kontenerach pozbawionych kontaktu ze światem zewnętrznym, do końca operacji nie mogą wychodzić na zewnątrz, dzwonić do rodziny, nie mogą nikomu mówić, w czym uczestniczą. Początkowo idzie im tak sobie - czasem prawdziwa armia mongolska robi to, co oni zaplanowali, czasem coś innego. Ale obserwując te rozbieżności i ucząc się, sztabowcy-cienie stają się coraz wierniejszymi kopiami oryginałów i po pewnym czasie ich prognozy są niemal doskonałe. Jeśli w wyniku całonocnej narady postanowią, powiedzmy, przeprowadzić desant spadochroniarski w jakimś miejscu, na drugi dzień rzeczywiście lądują tam spadochroniarze. No i jeden z tych generałów-cieni zaczyna czuć to, co czuje człowiek patrzący długo na robocią rękę powtarzającą jego ruchy - zaczyna czuć, że to jest jego ręka, i kiedy tę sztuczną rękę stuknąć młotkiem, on czuje ból. To znaczy w tym przypadku ma poczucie, że jego decyzje naprawdę mają wpływ na to, co zrobi armia mongolska. Rozum mówi mu, że tak nie jest, że przecież prawdziwa armia mongolska nawet nie wie o jego istnieniu, o tych ich całonocnych naradach, nie wie, co postanowili - ale instynkt i codzienne doświadczenie mówi mu co innego: co zdecyduje, to się staje. I pewnego dnia sytuacja staje się trudna. Armia mongolska od dłuższego czasu była w odwrocie i staje się coraz bardziej widoczne, że nie ma szans na wygranie tej wojny. Wszyscy w sztabie są zdania, że trzeba rozpocząć pertraktacje pokojowe, zakończyć wojnę, byle wynegocjować jakieś nietragiczne warunki kapitulacji. Jutro ma się odbyć narada, na której zostanie podjęta decyzja: walczymy dalej czy negocjujemy zawieszenie broni? W noc przed tą naradą generałowi przychodzi do głowy pomysł. Szalony pomysł, który może odwrócić losy wojny, spowodować, że jednak to Mongolia wygra i osiągnie założone cele. Ten pomysł dotąd nikomu nie przyszedł do głowy, bo jest nie do pomyślenia dla normalnego człowieka, żeby zrobić coś tak ohydnego, tak tak niehumanitarnego. Generał zastanawia się, co zrobić: czy podzielić się tym pomysłem z pozostałymi członkami sztabu? Jest pewien, że nikomu innemu ten pomysł nie przyjdzie do głowy - coś tak nieludzkiego mógł wymyślic tylko ten mongolski generał, którego odgrywa on. Jest jednak przekonany, że jeśli zdradzi ten pomysł innym członkom sztabu, to oni, stojąc przed alternatywą: albo przegrywamy, albo wygrywamy, wybiorą drogę prowadzącą do zwycięstwa, nawet za taką cenę. Rozum mówi generałowi-cieniowi, że jego obowiązkiem jest zakomunikować jutro na naradzie ten pomysł: skoro ten pomysł przyszedł do głowy mu, to przyszedł też do głowy jego oryginałowi. Zatajenie tego pomysłu nie spowoduje, że oryginalna armia mongolska nie przeprowadzi tej operacji - przeprowadzi ją i tak, jeśli oryginalny generał ogłosi ten plan na oryginalnej naradzie oryginalnego sztabu, a jedynym skutkiem tego, że on, generał-cień zatai swój pomysł, będzie to, że armia brazylijska nie będzie mogła się na to przygotować. Ale z drugiej strony instynkt każe mu milczeć: jak mógłby zaproponować coś takiego, a potem jeszcze uczestniczyć w planowaniu szczegółów tej ohydnej zbrodni, wiedząc, jak wiele zła, śmierci, cierpienia ona przyniesie, i to po obu stronach konfliktu? Wiedząc, że uderzy ona zwłaszcza w jego miasto rodzinne, w tym w jego przyjaciół, rodziców, ludzi, między którymi się wychował? Z takimi myślami idzie rano na naradę - i w ostatniej chwili nie potrafi powiedzieć "panowie, mam pewien plan". Milczy, więc sztab podejmuje decyzję o zarekomendowaniu rządowi rozpoczęcia negocjacji na temat kapitulacji. Na kolejny dzień od rana czeka wieści: czy Mongolia przeprowadzi operację "unthinkable", uderzając na nieprzygotowaną Brazylię? Ale nie: nic się nie dzieje. Prawdziwa, oryginalna Mongolia rozpoczyna negocjacje pokojowe. Więc może jednak tym razem się pomylił, może oryginalny generał wcale nie wpadł na taki pomysł? Z jednej strony czuje zawód, że okazał się słabym analitykiem, że pomylił się w swoich prognozach, z drugiej strony czuje irracjonalną dumę, że dzięki jego milczeniu ludzkość ominęło coś tak straszliwego. I wszystko wyjaśnia się dopiero po dwu tygodniach, kiedy po zakończeniu negocjacji Mongolia kapituluje, następuje koniec wojny i członkowie sztabu cieni zostają wyprowadzenii ze swojego kontenera na zewnątrz. Okazuje się, że są w Mongolii. Okazuje się, że Mongolia niemal od początku wiedziała o tej brazylijskiej operacji, i kiedy w trzecim miesiącu wojny w bombardowaniu zginęli wszyscy członkowie mongolskiego sztabu, służby specjalne Mongolii przeprowadziły brawurową operację: uprowadziły kontener ze sztabem cieni i sprowadziły go do Mongolii. Następnie przez wiele miesięcy Mongolczycy niczego nie zdradzając karmili ich prawdziwymi informacjami, a działania wojenne prowadzili na podstawie podejmowanych przez nich decyzji.
komentarze:
powrót na stronę główną
RSS