2023.03.04 06:09
lodówka zimą

Nieraz zimą myślę sobie, że bez sensu mam z lodówką: ja tu wydaję pieniądze na prąd na oziębianie jedzenia, a na balkonie mam zimno za darmo. Wiem, można po prostu trzymać jedzenie na balkonie (i często niektóre trzymam, na przykład teraz fasolę i ogórki kiszone), ale to ma swoje wady, bo tam nie kontroluję temperatury, a ja jedne rzeczy chcę trzymać zawsze w temperaturze ujemnej, a innych nie chcę nigdy zmrażać do temperatur ujemnych. No i myślałem ostatnio, że można by zrobić tak, żeby lodówka korzystała z tego zimna zewnętrznego. Kilka sposobów na to by było. Można by wystawić lodówkę na balkon - i tylko wtedy pewnie trzeba by dodać w niej w środku grzałkę, żeby lodówka mogła wykryć, że robi się aż za zimno i wtedy dla odmiany się dogrzać. Albo mieć lodówkę, która by sama umiała wychodzić na balkon albo wracać do kuchni. Albo - przechodząc od pomysłów głupszych do mądrzejszych - żeby lodówka miała skraplacz wyprowadzony na podwórko. Albo żeby lodówka miała rurkę wyprowadzoną na podwórko i żeby tą rurką zimą dociągała sobie zimne powietrze z podwórka w miarę potrzeb.
Tylko ja nie wiem, czy to by na pewno była oszczędność. Bo z jednej strony myślę "bez sensu marnować prąd na tworzenie zimna, skoro mogę nabrać sobie za darmo zimna z podwórka". Ale z drugiej strony myślę: "muszę wypompować z lodówki ciepło, bo jest go tam za dużo - to gdzie lepiej je wypompować: na dwór, gdzie się zmarnuje, czy do mieszkania, gdzie ogrzeje mi dom?".

komentarze:

ksywa:

tu wpisz cyfrę cztery: (tu wpisz cyfrę cztery: (to takie zabezpieczenie antyspamowe))

komentarze wulgarne albo co mi się nie spodobają będę kasował


powrót na stronę główną

RSS