2021.03.19 15:53
dowcipy dla dzieci

Nieraz potrzebuję zrobić jakieś dyktando dla dzieci, jakieś ćwiczenie, jakąś aplikację do nauki ortografii czy coś takiego i potrzebuję do tego treści, które byłyby w miarę ciekawe, ale mimo to nie zawierały wulgaryzmów i w ogóle nadawały się dla dzieci. W związku z tym zebrałem kolekcję dowcipów, które są stosowne dla dzieci. Oto one:

Jasio brzydko pachniał. Pani w szkole pyta:
- Jasiu, czy ty się myjesz?
Jasio na to:
- Tak, myję się codziennie, zgodnie z harmonogramem.
- A co to za harmonogram? - pyta pani
- Bardzo prosty - mówi Jaś - W poniedziałek: dokładna kąpiel całego ciała. We wtorek: myję uszy. We środę: myję nogi. We czwartek: myję twarz. W piątek: myję włosy. W sobotę: myję zęby. W niedzielę: wymieniam wodę w wannie.
Ksiądz miał problem, bo wierni dawali na mszy mało pieniędzy na tacę. Wpadł na pomysł i w niedzielę na kazaniu powiedział:
- Proszę, żeby człowiek, który ukradł nam wczoraj wyprane gacie, które suszyły się na płocie, nie rzucał pieniędzy na tacę: Bóg nie chce pieniędzy od złodzieja!
Zadziałało: tego dnia każdy rzucił coś na tacę.
Ojciec jedzie pociągiem z dwójką niesfornych dzieci. Dzieci wariują, biegają po całym pociągu, co chwila o coś pytają ojca, zaczepiają podróżnych, wszędzie zaglądają. Po chwili synek podbiega do ojca i pyta:
– Tato, tato, a jak się nazywa ta stacja, która teraz była?
– Nie wiem – mówi zmęczony ojciec.
– To lepiej się dowiedz, bo Zosia na niej wysiadła
Ojciec pojechał z synkiem do lasu na wycieczkę. Zostawili samochód przy ścieżce, rozpalili ognisko, siedzą na kocu, odpoczywają. Chłopiec mówi:
– Tatusiu, a gdzie tu można zrobić kupkę?
Ojciec na to:
– Gdzie chcesz synku! Przecież jesteśmy w lesie! Tu jest swoboda: możesz załatwić się gdzie chcesz, i nikt nie może mieć do ciebie o to pretensji.
Chłopiec odchodzi, po kilku minutach wraca. Ojciec pyta:
– Synku, i gdzie się załatwiłeś?
– W samochodzie, tatusiu
Facet poszedł do teatru na Makbeta. Przedstawienie długie i ponure, na scenie ciemno, wiedźmy w chacie gotują zioła w kotle. W pewnej chwili facetowi zachciało się siusiu, więc poszedł szukać ubikacji. I tak chodzi korytarzami i szuka, i szuka i nie może znaleźć toalety, aż w końcu nie wytrzymuje, znajduje jakiś niewielki ciemny pokoik, w którym stoi jakiś wazon – więc wchodzi tam i sika do wazonu. Potem wraca na widownię i pyta faceta, który siedzi obok:
– Co przegapiłem, coś ciekawego się działo?
A facet na to:
– Nie, nic szczególnego. Była tylko taka głupia scenka, że jakiś facet wchodzi do chaty i sika tym wiedźmom do kotła.
– Słuchaj, kiedy będziemy mieć dziecko, to będziesz chciał je szczepić?
– Tak, kochanie, będę chciał jeszcze pić.
Idzie po parku facet z wózkiem i łkającym w wózku niedużym dzieckiem. Buja tym wózkiem na wszystkie strony i mówi:
– Jasiu, tylko spokojnie, Jasiu, tylko spokojnie.
Podchodzi staruszka i mówi:
– O jakie ładne dziecko i jak ładnie ma na imię: Jasio.
– Nie, proszę pani, Jasio to ja – odpowiada facet.
Przychodzi chłopak do sklepu zoologicznego i chce kupić papugę. Ekspedientka pokazuje mu niedużą ale bardzo kolorową papugę. Papuga ma do jednej nogi przywiązaną zieloną wstążeczkę, a do drugiej czerwoną wstążeczkę. Chłopaka to zaciekawiło i pyta, po co te wstążeczki.
– Jak pan pociągnie za zieloną wstążeczkę, papuga mówi po francusku, a jak za czerwoną, to mówi po angielsku.
– A jak pociągnę za obie naraz? – dopytuje chłopak.
– To spadnę z drążka, debilu – mówi papuga.
Mąż mówi do żony:
– Kochanie, spełniło się twoje marzenie, by zamieszkać w droższym mieszkaniu. Od przyszłego tygodnia podnoszą nam czynsz.
Syn rolnika poszedł do wojska. Po niedługim czasie napisał do ojca list:
– Tatusiu! Tu jest wspaniale! Można się wylegiwać do szóstej rano
Wycieńczony wędrowiec czołga się przez pustynię. W pewnym momencie znajduje pustą butelkę przykrytą piaskiem. Po chwili jednak wyskakuje z niej dżin i mówi:
– Hej, jestem dżinem. Spełnię Twoje wszystkie życzenia.
– Chcę do domu! Do Białegostoku!
– Dobrze, idziemy – mówi dżin i bierze wędrowca pod rękę.
– Ale ja chcę szybko!
– No to biegniemy!
W samolocie obok mnie siedziało głośno płaczące dziecko. Zapytałem obsługę, czy mogę zmienić miejsce. Okazało się, że jeżeli dziecko jest moje, to nie ma takiej możliwości.
– Będzie nam go brakowało, ale przynajmniej dobrze, że skończą się te jego idiotyczne, nieśmieszne, żałosne żarty.
Słysząc takie rozmowy wśród przybyłych na pogrzeb zacząłem nerwowo wiercić się w trumnie.
Wbiega do autobusu mężczyzna w kominiarce i pistoletem w dłoni i krzyczy:
– Nie ruszać się, to jest napad!
Na to jeden z pasażerów mówi z ulgą:
– Uf, a już myślałem, że to kontrola biletów.
Pijak wsiada do taksówki stojącej przy dworcu i mówi do taksówkarza:
– Jedź na dworzec, ale bardzo szybko!
Na to taksówkarz mówi:
– Proszę pana, ale my już jesteśmy na dworcu!
Na co zdziwiony pijaczek wyjmuje z kieszeni sto złotych i mówi:
– Masz! Ale na drugi raz tak nie pędź tak szybko!
Rozmowa dwóch kumpli.
– Słuchaj, stary, jaką wczoraj fajną dziewczynę spotkałem na imprezie! Śliczna, zgrabna, niegłupia.
– To nieźle, brachu. Wziąłeś chociaż od niej telefon?
– Oczywiście! Chcesz kupić?
Rozmawiają dwaj chłopcy. Pierwszy mówi:
– Kim chcesz zostać, jak dorośniesz?
– Ja chcę być policjantem. A ty?
– A ja zostanę złodziejem. Będziemy znowu mogli się razem bawić!
Pogrzeb Mirusia, który całe życie był wielkim łajdakiem.
– Niech ktoś powie dobre słowo o zmarłym! – zachęca ksiądz.
Wszyscy milczą.
– No, niech ktoś powie coś dobrego!
Cisza.– Ktoś musi coś powiedzieć!
Zgłasza się jeden z żałobników i mówi:
– Miruś miał brata. On był jeszcze gorszy.
Rozmowa dwóch znajomych:
– Wiedziałeś o tym, że idiotów trzyma się w niepewności?
– Ciekawe, nie wiedziałem.
– A wiesz dlaczego?
– Nie wiem.
– Później ci powiem.
Pewien niemłody już złodziej chciał się poprawić, więc odwiedził księdza, żeby porozmawiać o życiu. Ksiądz miał ładny zegarek – złodziej nie wytrzymał i mu go ukradł. Rozmawiają, rozmawiają, w końcu złodziej mówi:
– Proszę księdza, ukradłem niedawno cenny zegarek. Może ksiądz go chce?
– Nie, oddaj go właścicielowi – mówi ksiądz
– A jeśli właściciel go nie chce?
– W takim razie zachowaj go dla siebie i niczym się nie przejmuj
Głęboko w dorzeczu Amazonki grupa uczonych odkryła najgłupsze zwierzę dżungli. Okazał się nim niedźwiedź polarny.
Pani w szkole pyta:
– Zuziu, skąd wiadomo, że Ziemia jest okrągła?
Zuzia mówi:
– Wystarczy spojrzeć na globus!
Pytanie: Dlaczego lód się topi?
Odpowiedź: Bo nie umie pływać.
Pytanie: Jakie są korzyści płynące z mieszkania w Szwajcarii?
Odpowiedź: Flaga to zdecydowanie duży plus.
Pytanie: Co należy powiedzieć Izabeli, żeby kogoś uderzyła?
Odpowiedź: walizka!
Pytanie: co ma wspólnego Bolesław Chrobry i pokój dziecięcy?
Odpowiedź: SYN MIESZKA
Siedzi na ławce Polak, Ruski i Niemiec i rozmawiają. Niemiec mówi zadowolony: "mi to dobrze, mam krowę". Ruski mówi zadowolony: "mi to dobrze, mam zegarek". Polak mówi niewesołym głosem: "wam to dobrze, a ja nic nie mam".
Na drugi dzień Polak, Ruski i Niemiec znowu siedzą na ławce. Niemiec mówi niewesołym głosem: "mam problem, w nocy ktoś ukradł mi krowę". Ruski mówi niewesołym głosem: "mam problem, w nocy ktoś ukradł mi zegarek". Polak mówi na to: "o, już piętnaście po czwartej, idę wydoić krowę".
Grzesio skarży się mamie:
– Mamo, od kilku dni co noc mam ten sam straszny sen. Po całym mieszkaniu goni mnie moja siostra z krokodylem. To straszne! Nie mogę zapomnieć tego śmierdzącego oddechu, złośliwego spojrzenia, koślawych żółtych zębów...
– No, to faktycznie wygląda bardzo groźnie – mówi mama
– No właśnie! A krokodyl wygląda jeszcze groźniej
Pani w przedszkolu rozdała dzieciom rysunek kaczki z parasolem do pokolorowania. Zbierając prace zauważyła, że Grzesio pomalował kaczkę na czerwono.
– Grzesiu – pyta – ile razy w życiu widziałeś czerwoną kaczkę?
– Tyle samo razy, co kaczkę z parasolem.
Siedzą dwie sowy na gałęzi. Nagle jedna woła:
– Hu–hu!
A druga na to:
– Ale mnie przestraszyłaś!
Spotykaja sie na pustyni dwie agrafki. Jedna mówi:
– Ale mi gorąco
– To sie rozepnij – mówi druga
Do Kubusia Puchatka przychodzi Prosiaczek i mówi:
– Puchatku, Krzyś dał nam dziesięć słoiczków miodu, czyli dla każdego po osiem.
– Ale prosiaczku – mówi oburzony Puchatek – jeśli Krzysiu dał nam dziesięć słoiczków to dla każdego będzie po pięć.
– Licz sobie jak chcesz, ale ja już swoje osiem zjadłem.
Na budowie robotnik taszczy na plecach dwa worki cementu. Spotyka go szef i pyta:
– Nie lepiej byłoby na taczce?
– Może i lepiej, ale kółko trochę w plecy gniecie.
Nauczycielka mówi do Jasia:
– Przyznaj się, Jasiu, ściągałeś od Małgosi!
– Nieprawda, dlaczego pani tak myśli?
– Bo obok ostatniego pytania ona napisała: "nie wiem", a ty napisałeś: "ja też".
Pani na lekcji biologii mówi:
– Grzesiu, powiedz mi, ile pies ma zębów.
– Pies – mówi Grzesio – ma cały pysk zębów.
Hela przychodzi do domu. Mama niezadowolona pyta:
– Dlaczego masz takie brudne ręce?
– Bo bawiłam się w piaskownicy
– Ale dlaczego masz czyste palce?
– Bo gwizdałam na psa
– Jasiu, powiedz nam – pyta ksiądz na lekcji religii – Co musimy zrobić, aby otrzymać rozgrzeszenie?
– Musimy grzeszyć, proszę księdza – pada odpowiedź.
Mały Andrzejek pyta kolegę:
– Pobawimy się w ZOO?
– A jaka to zabawa?
– Nietrudna i przyjemna. Ja będę małpą, a ty przyniesiesz mi z domu kilka bananów!
W szkole pani kazała narysować dzieciom swoich rodziców. Po chwili podchodzi do małego Jasia i pyta: – Jasiu, dlaczego twój tata ma na rysunku niebieskie włosy?
– Bo nie było łysej kredki.
Grześ wraca do domu ze szkoły cały zmoczony.
– Co się stało, Grzesiu? – pyta matka.
– Bawiliśmy się w psy.
– No i co?
– Ja byłem latarnią...
Andrzej miał już pięć lat, a jeszcze nic nie mówił. Pewnego dnia mama podaje mu obiad, a Andrzej wrzeszczy:
– A gdzie kompot?
Mama zdziwiona:
– Jasiu, to ty umiesz mówić.
– Umiem – odpowiada Andrzej.
Mama:
– To dlaczego dotąd nic nie mówiłeś.
– Bo zawsze był kompot!
– Powiedz, czy dalej od nas są położone Chiny czy Księżyc? – pyta nauczyciel.
– Myślę, że Chiny są dalej.
– A na jakiej podstawie tak twierdzisz?
– Bo Księżyc już widziałem nieraz, a Chin jeszcze nigdy.
– Mamusiu, spójrz, tamten pies wygląda zupełnie jak wujek Edmund.
– Synku, nieładnie, nie wypada robić takich uwag.
– Myślisz, mamusiu, że ten pies zna wujka Edmunda i może mu być przykro?
Mama mówi do syna:
– Krzysiu! Sąsiadka mi mówiła, że wczoraj byłeś nad rzeką i jeździłeś na łyżwach po cienkim lodzie. Lód pękł i wpadłeś do wody w nowych spodniach. Czy to prawda?
– Mamo, przepraszam! To się stało tak szybko, że nawet nie zdążyłem się rozebrać!
Nauczycielka mówi:
– Zuziu, czy podczas wakacji zrobiłaś jakiś dobry uczynek? Czy dzięki tobie ktoś się ucieszył?
Zuzia na to:
– Tak, i to aż dwa razy. W wakacje byłam u babci. I kiedy przyjechałam, to babcia bardzo się ucieszyła, a kiedy wyjeżdżałam, to cieszyła się jeszcze bardziej.
Lekcja biologii. Nauczycielka pyta Jasia:
– Jak się nazywa największy zwierz mieszkający w naszych lasach?
Jasio na to:
– Dźwiedź.
Pani zdziwiona mówi:
– Chyba niedźwiedź?
– Jeśli nie dźwiedź, to ja nie wiem co.
W przedszkolu Jasiu siedzi na nocniczku i płacze.
– Dlaczego płaczesz? – pyta pani wychowawczyni
– Bo pani Zosia powiedziała, że jak ktoś nie zrobi kupki to nie pójdzie na spacer.
– I co? Nie możesz zrobić?
– Ja zrobiłem, ale Grześ mi ukradł!
Nauczycielka w szkole pyta dzieci, co niezwykłego zdarzyło się w ich rodzinie w ostatnim czasie. Jasio mówi:
– Mój tatuś wpadł do studni w zeszłym tygodniu...
– O mój Boże, czy wszystko z nim w porządku? – martwi się nauczycielka
– Chyba już tak, bo wczoraj przestał krzyczeć o pomoc
Nauczyciel pyta Jasia:
– Jasiu, ile lat miałeś w poprzednie urodziny?
– Siedem – mówi Jaś
– A ile lat będziesz miał w następne urodziny?
– Dziewięć – mówi Jaś.
– Niedobrze Jasiu, siadaj, dwója!
– Co za pech, dostałem dwóję w urodziny!
Wojciech jadł obiad i bardzo przy tym nakruszył na stole. Mama zdenerwowana mówi:
– Wojciech, jesz jak prosię! Czy ty wiesz, co to jest prosię?
– Tak, mamusiu – odpowiada Wojciech – prosię to dziecko świni
Jasiu wbiega spóźniony do szkoły. Na schodach stoi dyrektor i niezadowolony woła:
– Dziesięć minut spóźnienia!
Jasio na to ze zrozumieniem: nie przejmuj się stary, ja też
Na lekcji przyrody nauczycielka pyta Danusię:
– Danusiu, która rzeka jest dłuższa: Odra czy Wisła?
Danusia mówi: Wisła, proszę pani
– Dobrze – mówi nauczycielka – a o ile jest dłuższa?
– O jedną literę
– Jasiu, dlaczego wnosisz na paluszkach to wiadro z wodą do sypialni?
– Bo tata prosił, żeby go o piątej rano po cichu obudzić...
Na lekcji geografii:
– Województwo podkarpackie graniczy ze Słowacją od południa – mówi nauczycielka.
– A przed południem z kim graniczyło? – dopytuje Grzesio.
Pani przedszkolanka pomaga dziecku założyć wysokie, zimowe butki. Szarpie się, męczy, ciągnie... No, weszły!
Spocona siedzi na podłodze, dziecko mówi:
– Ale mam buciki odwrotnie...
Pani patrzy, faktycznie! No to je ściągają, mordują się, sapią... Uf, zeszły! Wciągają je znowu, sapią, ciągną, ale nie chcą wejść..... Uf, weszły!
Pani siedzi, dyszy a dziecko mówi:
– Ale to nie moje buciki....
Pani znowu szarpie się z butami... Zeszły!
Na to dziecko:
–... bo to są buciki mojego brata, ale mama kazała mi je nosić.
Pani znowu pomaga dziecku wciągnąć buty. Wciągają, wciągają..... weszły!.
– No dobrze – mówi wykończona pani – a gdzie masz rękawiczki?
– W bucikach.
Do szkoły zaproszono fotografa i nauczyciel namawia dzieci, by każde kupiło odbitkę zdjęcia grupowego.
– Pomyślcie tylko, gdy już będziecie dorośli, popatrzycie na fotografię i powiecie: "To Ania, teraz jest prawnikiem" albo "To jest Krzyś. Teraz jest lekarzem."
Na to Grześ z tyłu sali mówi:
– Albo: "a to jest nauczyciel. Teraz już nie żyje."
Dyrektor szkoły przechodzi korytarzem obok klasy, z której słychać straszny wrzask. Wpada, łapie za rękaw najgłośniej wrzeszczącego, wyciąga go na korytarz i stawia w kącie. Po chwili z klasy wychodzi kolejnych trzech chłopaków, którzy pytają:
– Panie dyrektorze, czy możemy już iść do domu?
– Do domu? A z jakiej racji?
– No... przecież skoro nasz nowy pan od matematyki stoi w kącie, to chyba lekcji nie będzie, prawda?
– Nie rozumiem, jak jeden człowiek może robić tyle błędów? – dziwi się nauczycielka, oddając pracę domowa uczniowi.
– Wcale nie jeden – odpowiada uczeń. Pomagali mi mamusia i tatuś.
Pani w szkole pokazuje dzieciom zdjęcie i pyta, jakie zwierzątko się na nim znajduje. Jasio zgłasza się do odpowiedzi:
– Toperz, proszę pani!
– Nietoperz, Jasiu – poprawia nauczycielka. – Mówi się: nietoperz.
A Jasio zdziwiony:
– Jak nie toperz, to co?!
Pytanie: jak się nazywa mucha bez ucha?
Odpowiedź: m
Pytanie: jak się nazywa sroka bez oka
Odpowiedź: sr
Pytanie: jak się nazywa pszczoła bez czoła?
Pytanie: Jak nazywa się kaczuszka bez uszka?
Odpowiedź: kacz
Odpowiedź: psz
Pytanie: jak się nazywa wąż bez nóg?
Odpowiedź: normalny wąż

Mrówka i słoń idą razem przez most. Mrówka mówi:
– Ale głośno tupiemy!
Przychodzi baba do lekarza z żabą na głowie. Lekarz pyta:
– Co się Pani stało?
A żaba mówi:
– Panie doktorze, coś mi się przykleiło do pupy.
Krzyś jedzie z mamą pociągiem. Mama pokazuje za okno i mówi:
– Patrz, Krzysiu, jaki ładny las!
A Krzyś na to:
– Nie widzę, bo drzewa mi zasłaniają.
Na ławce w parku siedzi kobieta w widocznej ciąży. Obok przechodzi mały chłopiec i, pokazując na jej brzuch, pyta:
– A co pani tam ma?
– Dziecko – odpowiada pani.
– A kocha je pani?
– Tak, bardzo!
– To dlaczego je pani zjadła?!
Jerzy pyta przechodnia na ulicy:
– Przepraszam, gdzie jest druga strona ulicy?
Przechodzień pokazuje ręką: to tam!
Jerzy na to:
– Niemożliwe, już tam byłem i pytałem ludzi i wszyscy mówili, że to tu!
Grzesio odmawia wieczorną modlitwę. Na koniec mówi:
– Panie Boże, proszę jeszcze, żeby Grodno było stolicą Białorusi.
Zdziwiona mama pyta:
– Grzesiu, o co ci chodzi?
A Grzesio na to:
– Bo tak napisałem na klasówce z geografii.
Pijany pasażer zasnął w pociągu z Warszawy do Poznania przez Łódź. Po godzinie budzi się i zaspany pyta ludzi:
– Przepraszam, gdzie jesteśmy?
Jakiś pasażer wyjrzał przez okno, przeczytał tablicę z nazwą stacji i mówi: jesteśmy w Łodzi.
Zdziwiony pijak na to:
– O, a dokąd płyniemy?
Pani w szkole pyta dzieci:
– Dzieci, powiedzcie, kto u was w rodzinie jest najstarszy?
Bożenka mówi: u mnie wujek dziadka.
Grażynka mówi: u mnie babcia.
A Michał mówi: a u mnie pra–pra–pra–pra–pradziadek.
Pani mówi: Michałku, ależ to niemożliwe, ludzie nie żyją tak długo!
A Michałek na to: Niemożliwe? Dla–dla–dla–dlaczego?
Pani mówi w szkole do Jasia:
– Jasiu, podejdź do mapy i pokaż, gdzie jest Morze Czerwone.
Jasio podchodzi do mapy i mówi:
– Nie wiem, proszę Pani, na tej mapie wszystkie morza są niebieskie.
Syn mówi do ojca: tato, już nigdy więcej nie pójdę z tobą na sanki! Ojciec na to: nie gadaj tyle synu tylko ciągnij!
Zagadka: czym się różni czerwona skarpetka od czerwonej róży? Odpowiedź: zapachem.
Zagadka: jak nazywają się małe sówki, które mówią tak? Odpowiedź: taksówki.
Przychodzi skrzat do apteki i mówi do aptekarki: poproszę witaminę C. Aptekarka mówi: dobrze... zapakować? Na to skrzat: nie, dziękuję, poturlam.
Idzie krasnoludek przez las, patrzy: na ścieżce leży podkowa. Odwraca ją: a tu okazuje się, że do podkowy jest przyczepiony koń!
– Mamusiu, czy mogę iść się pobawić?
– Z tą dziurą w rajstopach?
– Nie... Z tą Jolą z drugiego piętra.
– Mamo, jak będę duży, to ożenię się z Bożenką.
– Synku, ale na ślub muszą zgodzić się dwie osoby!
– Fajnie... To ożenię się jeszcze z Zuzią.
Pierwszy września, początek roku szkolnego, nowa klasa, nowa nauczycielka. Pani patrzy po klasie i widzi trzech identycznych chłopców, więc pyta jakie mają imiona. Jeden mówi: "Piotruś". Drugi mówi: "Andrzej". A trzeci zachrypniętym, zniszczonym głosem mówi: "Heniek". Pani zaintrygowana pyta: Heniu, dlaczego masz taki zachrypnięty głos? Heniek na to: było nas trzech braci, a mama miała tylko dwie piersi, więc ja musiałem pić piwo.
Nauczycielka widzi, że Andrzejek jest bardzo zmęczony. Pyta: "Andrzejku, dlaczego jesteś taki niewyspany?". Andrzejek: "bo stałem całą noc przed lustrem z otwartmi oczami". Nauczycielka: "dlaczego, Andrzejku". Andrzejek: "bo chciałem zobaczyć, jak wyglądam, kiedy śpię".
Miruś płacze. Kolega go pyta: "czemu płaczesz?". A Miruś: "bo mój wujek spadł z drabiny, stłukł żyrandol i nabił sobie guza". Kolega: "i tak bardzo go żałujesz?". Miruś na to: "Nie, płaczę, bo mój brat to widział, a mnie wtedy nie było w pokoju"
Dzieci się kłócą. Siostrzyczka woła: "jesteś głupi!". Do pokoju wchodzi mama i mówi: "Brzydko! Koniec kłótni! Zosiu, przeproś Andrzejka i powiedz, że żałujesz". Zosia na to: "Andrzejku, przepraszam cię i żałuję, że jesteś głupi".
Mama pyta: "Michałku, dlaczego przykładasz mokrą chusteczkę do ściany?" Michałek na to: "bo uderzyłem się i nabiłem sobie guza i wujek mi poradził, żebym przyłożył mokrą chusteczkę tam, gdzie się uderzyłem".
Nauczycielka pyta Jasia:
– Czemu znowu się spóźniłeś!?
– Przepraszam, proszę pani, myłem zęby. Ale obiecuję, że to nigdy się nie powtórzy!
Andrzej idzie przez przez las i spotyka wróżkę. Wróżka mówi:
– Spełnię twoje dwa życzenia.
Andrzej na to:
– Widzisz to nieduże drzewo?
– Tak.
– To wbij w nie gwóźdź, tak żeby nikt go nie wyjął.
Potem wróżka pyta:– A drugie życzenie?
A Andrzej na to: teraz go wyjmij.
Przychodzi Jasiu do domu ze szkoły i mówi:
– Mamo! Zostałem dziś wyróżniony.
– Za co, Jasiu? – pyta mama.
– Pani powiedziała że cała nasza klasa to głupki, a ja największy.
Mama gotuje obiad, a tu nagle do kuchni wpada Jerzy i zaczyna marudzić:
– Mamo, kup psa...
– Nie przeszkadzaj, nie kupię!
– No, proszę, kup! – dalej nudzi Jerzy
– Nie, nie chcę! Idź na podwórko i tam komuś sprzedaj.
– Co trzeba zrobić, by iść do nieba? – pyta ksiądz na religii.
Dzieci kolejno odpowiadają:
– Trzeba pomagać rodzicom!
– Trzeba być dobrym!
– Trzeba chodzić do kościoła!
Jasiu przekrzykuje wszystkich:
– Trzeba umrzeć!
– Jasiu – mówi mama przy śniadaniu – zjedz chlebek.
– Ale ja nie lubię chlebka!
– Musisz jeść chlebek, żebyś był duży i silny.
– A po co mam być duży i silny?
– Żebyś mógł pracować i zarabiać na chlebek.
– Ale ja nie lubię chlebka!
– Królowie nie zdejmują kapeluszy przed nikim – mówi nauczycielka.
– Nieprawda! – krzyczy Jasiu.
– To powiedz nam, Jasiu, przed kim niby zdejmują?
– Przed fryzjerem.
– Jasiu wymień pięć zwierząt żyjących w Afryce – mówi nauczycielka.
– Dwie małpy i trzy słonie.
– Mamusiu, cieszę się, że daliście mi na imię Jurek!
– A dlaczego, Jureczku? – Bo koledzy w szkole też mnie nazywają Jurek.
Nauczyciel pyta uczniów:
– Kto z was wie, czego nie można robić pod wodą?
– Pod wodą nie można siedzieć przy ognisku! – odpowiada Marzena.
– Tatusiu, dlaczego żyrafy mają długie nogi? – pyta Marzena.
– Żeby mogły pyskami dosięgać liści na drzewach.
– To czemu liście rosną na drzewach tak wysoko? – dalej pyta Marzena
– Żeby żyrafy nie musiały się schylać.
– Mamo, choinka się pali! – woła Bożenka z pokoju do matki zajętej w kuchni.
– Choinka się świeci, a nie pali – poprawia Bożenkę matka. Po niedługiej chwili Bożenka krzyczy:
– Mamo, mamo, firanki też się święcą!
– Babciu, jak ci smakował cukierek? – pyta Andrzej.
– Niezły – mówi babcia
– Dziwne! Zuzia go wypluła, pies go wypluł, a tobie, babciu, smakował.
Mały Jurek bawi się z dziećmi na plaży. Przybiega do matki z płaczem:
– Mamusiu, jakieś dziecko uderzyło mnie w głowę!
– A kto to był, Jureczku, chłopiec czy dziewczynka?
– Nie wiem, mamusiu, bo było gołe!
– Co się stanie, jeśli naruszysz jedno z dziesięciu przykazań? – pyta katechetka Michała
– Pozostanie dziewięć! – odpowiada Michał
Na lekcji religii nauczyciel omawia z dziećmi dekalog. Właśnie omówili przykazanie o szanowaniu rodziców i nauczyciel spytał:
– A czy jest jakieś przykazanie, które mówi o tym, jak traktować braci i siostry?
Mały chłopiec odpowiedział: – Jest takie przykazanie: nie zabijaj.
Mama pyta Grażynkę: – Czy zmieniłaś już rybkom wodę w akwarium?
– Nie trzeba – mówi Grażynka – one jeszcze tej nie wypiły.
Marzena wraca do domu z przedszkola cała podrapana na twarzy. Mama przestraszona pyta:
– Marzenko! Co się stało?
– Dzisiaj było mało dzieci w przedszkolu – mówi Marzenka
– Dobrze, ale co to ma wspólnego z twoimi zadrapaniami?
– Pani kazała nam ustawić się w kółko, złapać za rączki i tańczyć dookoła choinki.
– Małgosiu – pyta mama córeczkę – dlaczego nie myjesz ząbków?
– Bo mi się mydełko w buzi nie mieści! – mówi Małgosia
Na gałęzi drzewa siedzi nieduży ślimak i uparcie wali głową w pień drzewa. Kilka gałęzi wyżej siedzi para dzięciołów, które przyglądają się tym wysiłkom. Nagle jeden mówi: słuchaj, a może mu powiemy już, że jest adoptowany?
Jedzie królik rowerem. Zatrzymuje go policjant:
– Króliczku, dlaczego masz na głowie czapkę zamiast kasku? Kask jest bardziej wytrzymały, lepiej ochroni ci głowę.
– Nie wierzę – mówi królik. Zrobiłem doświadczenie. Kiedy zrzuciłem kask z siódmego piętra, to się roztrzaskał, a kiedy zrzuciłem czapkę, to nic się jej nie stało.
Mama kąpie dwu bliźniaków i potem kładzie do łóżka. Nagle jeden zaczyna się śmiać. Mama pyta:
– Józiu, dlaczego ci tak wesoło?
– No bo Michał był kąpany dwa razy a ja wcale.
– Dlaczego ciągle spóźniasz się do szkoły? – pyta nauczycielka Józia.
– Bo nie mogę się obudzić na czas – mówi Józek.
– A nie masz budzika?
– Mam, ale on dzwoni wtedy, kiedy śpię.
Mama robi sobi makijaż, przygląda się temu Jurek. Patrzy, patrzy, w końcu pyta:
– Mamo, po co ty to robisz?
– Żeby ładnie wyglądać, Jureczku – mówi mama.
Po kilku minutach mama kończy i odchodzi od lustra. Jurek idzie za nią i uważnie się jej przygląda.
– O co chodzi, Jureczku, czemu mi się tak przyglądasz? – pyta mama
– Mamusiu, a kiedy to zacznie działać?
– Tatusiu, kup mi rowerek trzykołowy – prosi trzyletni syn ojca.
– Po co ci, synku, trzykołowy rowerek dla maluchów, za dwa lata będziesz mógł jeździć na prawdziwym rowerze.
Po dwu latach pięcioletni syn prosi ojca:
– Tatusiu, kup mi rower.
– Bez sensu, synku, za kilka lat pójdziesz do szkoły, to będziesz mógł jeździć na skuterze – kupimy od razu skuter.
Po kilku latach chłopak prosi tatę:
– Tato, kup mi skuter
– Bez sensu, synu – mówi ojciec – lepiej zaczekajmy kilka lat, jak pójdziesz do technikum, to kupię ci od razu motocykl.
Po kilku latach chłopak prosi ojca:
– Tato, kup mi motocykl
– Bez sensu, synu – mówi ojciec – zaczekajmy, aż pójdziesz na studia, to kupię ci od razu samochód
Chłopak poszedł na studia, mówi do ojca:
– Tato, teraz, kiedy już studiuję, kup mi samochód
– Bez sensu, synu – mówi ojciec – po co ci samochód, jak ty nawet na rowerze nie umiesz jeździć.
Facet znalazł na strychu niewielką starą lampę. Postanowił ją wyczyścić. Potarł ją trzy razy, a tu niespodziewanie z lampy wyskakuje dżin i mówi:
– Od lat byłem uwięziony w tej lampie! W zamian za to, że mnie uwolniłeś, spełnię twoje życzenie.
Mężczyzna chwilę pomyślał i mówi:
– Wiesz co, chciałbym w końcu dowiedzieć się, jak to jest być bardzo bogatym.
– Załatwione! – mówi dżin i znika.
Po chwili słychać pukanie do drzwi. Facet otwiera, a tam stoi Murzyn w eleganckim garniturze, na szyi gruby złoty łańcuch, na palcach sygnety, obok niego lokaj z butelką szampana i talerzem jedzenia, i trzy tańczące kobiety. Murzyn patrzy na faceta i mówi:
– Słuchaj, stary – po prostu super!
Miałeś kiedyś tak, że wszedłeś do pokoju, ale zapomniałeś po co? Ja przez to straciłem pracę jako strażak.
Żyły sobie myszy. Wszyscy na nie polowali, wszyscy chcieli je pożreć. Myszy postanowiły wysłać poselstwo do mądrego puchacza, który cieszył się sławą w całym lesie. Przybyło poselstwo na miejsce i mówi:
– Mądry puchaczu, wszyscy na nas polują, wszyscy zżerają. I koty... I sowy... I bociany... Co mamy robić?
Zamyślił się puchacz i rzekł:
– Uważam, że powinnyście zmienić się w jeże. Mając kolce obronicie się przed każdym napastnikiem.
Powróciło ucieszone poselstwo do rodzinnej nory:
– Puchacz znalazł radę! Zmienimy się w jeże!
– Super! No ale jak my się w te jeże zmienimy?
Chwila konsternacji. Postanowiono wysłać poselstwo do puchacza jeszcze raz.
Przybyli pod puchaczowe drzewo i proszą:– Mądry puchaczu, powiedz nam, jak mamy się w te jeże zmienić.
– Nie zawracajcie mi głowy szczegółami, ja się zajmuję strategią.
W pewnej wiosce mieszkał sobie gospodarz, który miał kurnik. Co noc do tego kurnika przychodził sprytny lisek i pożerał jedną kurę albo koguta, zależy na co miał chrapkę. I tak to trwało miesiącami, aż pewnego dnia gospodarz schwytał liska i zapytał:
– Czy to ty wyjadasz stopniowo mój drób?
Na co sprytny lisek odpowiedział:
– Nie, to nie ja.
A tak naprawdę to był on!
W pewnej wiosce mieszkał sobie gospodarz, który miał kurnik. Codziennie do tego kurnika przychodził sprytny lisek i pożerał jedną kurę albo koguta, zależy na co miał chrapkę. I tak to trwało miesiącami, aż pewnego dnia gospodarz schwytał liska i zapytał:
– Czy to ty wyjadasz stopniowo mój drób?
Na co sprytny lisek odpowiedział:
– Nie, to nie ja.
A tak naprawdę to był on!
Chłopiec wchodzi do sklepu, a sprzedawca mówi do klienta:
– Proszę popatrzeć, pokażę panu, jakie to niemądre dziecko.
Sprzedawca bierze w jedną rękę dwie pięciozłotówki, a w drugą trzy dwuzłotówki. Woła chłopca i pyta:
– Dam ci pieniążki. Które wybierasz – z lewej ręki czy z prawej? Chłopiec mówi "wolę trzy pieniążki niż dwa", bierze trzy dwuzłotówki i wychodzi.
– I co, nie mówiłem? – mówi sprzedawca – Ten dzieciak nigdy się nie nauczy!
Jakiś czas później klient wychodzi i widzi chłopca wracającego z lodziarni.
– Hej, chłopcze! Mogę zadać ci pytanie? Czemu wziąłeś trzy dwuzłotówki zamiast dwu pięciozłotówek? Przecież to mniej pieniędzy?
Chłopiec liże loda i mówi:
– Nie jestem głupi! Dobrze wiem, że w dniu, kiedy wezmę dwie pięciozłotówki, zabawa się skończy!
Nauczyciel rozdaje dzieciom ich sprawdziany. Jasio ogląda swój sprawdzian i widzi, że nie ma na nim oceny tylko napis "idiota". Zdziwiony Jasio mówi do nauczyciela:
– Coś mi się nie zgadza! Miał pan wystawić ocenę, a nie podpisać się!
Pani wychodząc ze sklepu widzi płaczącego Jasia:
– Jasiu, nie płacz, co się stało?
– Bo miałem dwa złote, ale zgubiłem i już nie mam!
Pani nic nie mówi, tylko wyciąga dwa złote i daje Jasiowi. Jasiu przestaje płakać, pani odchodzi. Po chwili jednak znów słyszy donośny płacz Jasia.
– Jasiu, a czemu teraz płaczesz?
– Bo policzyłem, że gdybym nie zgubił tamtych dwu złotych, miałbym teraz cztery!
– Danusiu! Co ty robisz?! Nie pij wody z tej kałuży, to niezdrowe, tam się roi od bakterii!
– Nieprawda, już tam nie ma bakterii! Przejechałam je parę razy rowerem!
Henryk na lekcji geografii ogląda mapę Polski, nagle wstaje i mówi:
– Proszę pani, nic nie rozumiem. Widzę, że Polska jest pośrodku, na dole są góry, a na górze jest morze. Góry są ciężkie, to są na dole. Ale w takim razie dlaczego ta woda nie zalewa tych gór?
Jasio wraca do domu z torbą pełną jabłek. Mama pyta:
– Jasiu, skąd masz tyle jabłek?
– Od sąsiada.
– A czy on o tym wie?
– No jasne, przecież mnie gonił!
Zadzwonili dziś do mnie ze szkoły. Nauczycielka powiedziała:
– Pana syn ciągle kłamie!
Odpowiedziałem:
– No to jest w tym niezły, bo ja nie mam syna.
Idzie Łukasz z babcią do kościoła. Zobaczył na ziemi cukierka, więc go podniósł. Babcia mówi:
– Łukaszku, jak coś leży na ziemi, to tego się nie podnosi, najwyżej wyrzuca do śmietnika.
Potem Łukasz wracał z babcią do domu. Babcia nagle się wywróciła.
– Łukaszku, podnieś mnie – mówi babcia
– Nie podniosę cię babciu, bo jak coś leży na ziemi, to tego się nie podnosi, najwyżej wyrzuca do śmietnika.
W parku na ławeczce siedzi chłopczyk i zajada cukierki. Naprzeciwko niego siedzi staruszek, przyglądając się chłopcu mówi:
– Jak będziesz jadł tyle cukierków, to ci wszystkie ząbki wylecą.
Chłopczyk na to:
– A mój dziadek żył 105 lat i miał wszystkie zęby.
– To na pewno dlatego, że nie jadł słodyczy.
– Nie, to dlatego, że nie wtrącał się w nie swoje sprawy!
Na lekcji religii:
– Kto z was chciałby iść o nieba?
Wszystkie dzieci podnoszą ręce do góry. Tylko Przemek siedzi bez ruchu.
– A ty, mój chłopcze – pyta ksiądz – nie chcesz iść do nieba?
– Chcę i to bardzo, ale obiecałem tacie, że po lekcjach szybko wrócę do domu!
– Rozmawiałem ostatnio z żoną i doszliśmy do wniosku, że już cię więcej do siebie nie zaprosimy.
– Ale dlaczego, co się stało?!
– Bo po twojej ostatniej wizycie zginęło nam pięćdziesiąt złotych ze stołu.
– Ależ stary, znasz mnie tyle lat! Wiesz, że nigdy bym wam nie ukradł pieniędzy!
– No wiem, pieniądze się znalazły w niedzielę – okazało się, że spadły ze stołu i leżały za taboretem. Ale wiesz... niesmak pozostał.
Początek sierpnia, rolnik wstaje o piątej rano, przygotowuje sobie śniadanie, zakłada robocze ubranie, przygotowuje się do żniw. Wsiada do traktora, rozgląda się dookoła… Ojej! Zapomniałem zasiać!
Marzena skarży się koleżance:
– Wyobraź sobie, moja siostra urodziła dziecko i nie napisała mi, czy dziewczynkę, czy chłopca. Teraz nie wiem, czy jestem ciocią, czy wujkiem!
Siedzą dwie dziewczyny na ławce, na stacji kolejowej. Jedna pyta konduktora:
– Czy tym pociągiem dojadę do Krakowa?
– Nie, nie dojedzie pani.
Na to druga:
– A czy ja dojadę?...
Jędrzej założył się z kolegami, że zje pięćdziesiąt pierogów. Niestety, przecenił własne możliwości, zdołał zjeść tylko czterdzieści dziewięć... Ze smutkiem wpatruje się w leżącego na talerzu ostatniego pieroga i mówi:
– Żebym wiedział, że tak będzie, to bym cię zjadł na samym początku!
Gustaw chwali się koleżance: – Niedawno widziałem pająka takiego jak moja ręka!
– Niemożliwe, nie ma takich brudnych pająków!
– Wiem jak sprawić, żeby człowiek zrobił wszystko, co tylko zechcę – mówi Dariusz do koleżanki w piaskownicy.
– Powiedz!
– Nie powiem!
– Powiedz!
– Nie powiem!
– Pooooowiedz, poooooooowiedz, no pooooooooowiedz!
– Dobrze, może powiem – a zrobisz WSZYSTKO, co zechcę?
Andrzejku, dlaczego zjadłeś ciasto przeznaczone dla Zuzi?
– Bo ja nie wierzę w przeznaczenie.
Nauczycielka pyta dzieci:
– Jakie warzywo sprawia, że oczy łzawią?
– Kapusta, proszę pani – wyrywa się z odpowiedzią Kuba.
– Niedobrze, Kubusiu – to cebula.
– To pani nigdy nie oberwała kapustą w głowę.
Pani przedszkolanka widzi, jak Grześ biega niespokojnie po całej sali, rozrzuca zabawki, zrzuca książki z półek, rozsypuje klocki. Podchodzi do niego i pyta:
– Grzesiu, co robisz?
– Bawię się
– A w co się bawisz, Grzesiu?
–W "nie wiesz, stara, gdzie są kluczyki od samochodu?"
Na lekcji biologii nauczycielka mówi:
– Pamiętajcie, dzieci, że nie wolno całować kotków ani piesków, bo od tego niezdrowo, mogą się od tego przenosić różne groźne choroby. A może ktoś z was ma na to przykład?
Zgłasza się Juliusz:
– Ja mam, proszę pani. Moja ciocia całowała raz kotka.
– I co się stało?
– No i po kilku dniach ten kotek zdechł.
Na lekcji przyrody nauczyciel mówi do uczniów:
– Małpa przez tydzień zjada tyle bananów, ile waży. Maciuś pyta:
– Proszę pana, a skąd ona wie, ile waży?
Mama budzi Jasia do szkoły:
– Wstawaj Jasiu, już szósta
– Ja nie chcę, mamusiu
– Jasiu, wstawaj i idź do szkółki
– Ojej, mamusiu, nie chcę, nie lubię szkółki! Tam jest nudno, wszyscy krzyczą i nikt mnie nie lubi
– Jasiu, wstawaj, to nieładnie, żeby dyrektor się spóźniał.
Późną zimą poszedł facet do lasu. Tak łaził i łaził, ze w końcu zabłądził. Chodzi wiec po lesie i krzyczy. W pewnym momencie czuje, że ktoś szturcha go z tyłu w ramię. Odwraca głowę, patrzy, a tu stoi wielki niedźwiedź, rozespany, z liśćmi na głowie, piana z pyska mu leci i mówi:
– Co tu robisz?
– Zgubiłem się – odpowiada facet
– Ale czego się tak drzesz? – pyta wściekły niedźwiedź
– Bo może ktoś usłyszy i mi pomoże – mówi gość
– No to ja usłyszałem. Pomogło ci?
Michał dzwoni do pizzerni i mówi:
– Poproszę pizzę.
– A na ile kawałków pokroić – na sześć czy na dwanaście?
–Na sześć, bo dwunastu nie zjem
Andrzej pokłócił się z dziadkiem. Zdenerwowany mówi do ojca:
– Twój tatuś jest głupi!
Oburzony ojciec odpowiada:
– Chyba twój!
Marzena przeprowadziła się do innego miasta. Po pewnym czasie pisze list do siostry:
Siostrzyczko! Wiem, że nie umiesz szybko czytać, więc piszę ten list powoli. Jeśli nie dostaniesz tego listu, to daj mi znać, to go napiszę i wyślę jeszcze raz. Niedawno mój mąż przeczytał w jakiejś gazecie, że najwięcej wypadków zdarza się ludziom kilometr od domu, więc przeprowadziliśmy się trochę dalej. Pogoda u nas jest niezła. W zeszłym tygodniu padało tylko dwa razy, za pierwszym razem trzy dni, a za drugim cztery dni. Wczoraj wysłałam ci paczką kurtkę, którą uszyłam ci w prezencie na urodziny. Wujek Andrzej powiedział, że jak ci ją poślę z guzikami, to będzie ciężka i paczka będzie dużo kosztować, bo guziki są ciężkie. Dlatego oderwałam guziki i włożyłam do kurtki do kieszeni. Nasza siostra Julka, która wyszła za mąż, w końcu urodziła dziecko. Nie znamy jeszcze płci, więc ci nie powiem, czy jesteś ciocią czy wujkiem. Ostatnio nasz brat Heniek miał niedobrą przygodę: zatrzasnął samochód i zostawił w środku kluczyki. Musiał iść do domu po drugi komplet, żeby nas wypuścić ze środka.
Pozdrawiam,
twoja kochająca siostra
Dopisek: właśnie pomyślałam, że chciałabym ci włożyć do listu parę złotych, ale nie włożę, bo już zakleiłam kopertę.
Rzecz się dzieje w Anglii. Pewien Polak nie umie mówić po angielsku. Rozbolał go ząb, więc poszedł do dentysty i próbuje wytłumaczyć, o co chodzi. Wskazuje na chory ząb i mówi:
– Tu.
Po powrocie do domu mówi żonie:
– Kochanie, byłem u dentysty, ale on jest jakiś dziwny. Zamiast wyrwać mi tego, co trzeba, wyrwał mi dwa zdrowe!
– To idź tam znowu i powiedz mu, o którego ci chodziło.
Na drugi dzień facet idzie do dentysty, siada na fotelu, jeszcze raz wskazuje na chorego zęba i mówi:
– Ten
Polak, Rusek i Niemiec lecą samolotem. Nagle patrzą, a na zewnątrz samolotu siedzi diabeł i próbuje skrzydło odpiłować. Rusek mówi:
– Ja to załatwię.
Wyszedł na zewnątrz, dał diabłu tysiąc rubli. Wraca do samolotu, chłopaki patrzą, a diabeł jeszcze szybciej piłuje.
Niemiec mówi:
– Ja to załatwię.
Wyszedł na zewnątrz, dał diabłu tysiąc euro.
Wraca do samolotu, chłopaki patrzą, a diabeł jeszcze szybciej piłuje.
No to Polak mówi:
– Ja to załatwię.
Wyszedł na zewnątrz, dał diabłu dwa złote.
Wraca do samolotu, chłopaki patrzą, a diabeł zdenerwowany mówi:
– E, za takie pieniądze nie będę pracował!
Mamo... – mówi mały tygrys do dużego – a czemu my mamy takie pazury?
– Żeby łatwiej nam było polować
– Aha... mamo... a czemu my mamy takie wystające zęby?
– Żeby skuteczniej polować
– Aha... mamo... a po co nam to wszystko skoro my mieszkamy w zoo?
Przychodzi chłopak na pocztę i pyta:
– Czy są kartki z serduszkiem i napisem „Dla mojej jedynej”?
– Są.
– To poproszę dwie.
– Mamo, proszę, kup mi małpkę.
– A czym ty ją będziesz karmił, synku?
– Kup mi taką z zoo, ich nie wolno karmić.
Mój dziadek był na Titanicu. Jeszcze przed zatonięciem statku dziadek wiedział, że nadchodzi kataklizm. Próbował ostrzec innych, biegał, krzyczał, że statek zaraz utonie, ale ludzie nie chcieli go słuchać, tylko wyrzucili go z kina.
Jasio siedzi zamyślony na lekcji i nie robi ćwiczenia. Podchodzi do niego pani i znienacka pyta:
– A co ty, Jasiu, teraz robisz?
Jasio patrzy na panią i mówi:
– Akurat w tej chwili, proszę pani, to ja kłamię

komentarze:
2021.04.15 16:05 Marcin

Tytus nadal się zaśmiewa z kawałów o dźwiedziu i toperzu i uwielbia je opowiadać. Pozdrawiam!



ksywa:

tu wpisz cyfrę cztery: (tu wpisz cyfrę cztery: (to takie zabezpieczenie antyspamowe))

komentarze wulgarne albo co mi się nie spodobają będę kasował


powrót na stronę główną

RSS