Wczoraj były ładne chmury, więc pojechałem na Księzycową porobić im trójwymarowe zdjęcia. Zdjęcia robiłem jednym aparatem, z rozstawem ok. 15 i ok. 500 metrów. Potwierdziło się to, co wynikało z wcześniejszych prób - że chmury zmieniają się tak szybko, że zdjęcia zrobione w odstępie kilkunastu sekund są tak różne, że potem trudno zmusić oko, żeby potraktowało je jako dwa widoki jednego obrazu.
Oto pierwszy przykład. Zdjęcia robiłem z odstępu ok. 15 metrów:
Czas między zdjęciami to czas przebiegnięcia tych piętnastu metrów plus wycelowanie plus pstryk pstryk - więc pewnie z pół minuty. A zobaczcie, jak się w tym czasie chmura zmieniła:
To zdjęcie było robione z tych samych dwu miejsc. Wyszło trochę gorzej, ale przy odrobinie dobrych chęci też widać trochę głębi:
I znowu patrzcie, jak bardzo się chmura zmieniła w pół minuty:
Próbowałem też zrobić zdjęcie z odległości ok. 500 metrów (zdjęcie przez okno, przejeżdżam 500 metrów, znowu zdjęcie przez okno), ale chmury zmieniły się tak bardzo, że w ogóle nie dało się ich sensownie spasować:
Wnioski:
Jeśli ktoś ma aparat i zechce się kiedyś wybrać pofotografować chmury, niech mnie łapie na jabberze lub GG (zerro@chrome.pl, GG: 2116992) - na dwa aparaty powinno wyjść dużo lepiej. Tylko że to nie da się umówić z góry, że wybierzemy się fotografować chmury w weekend za dwa tygodnie. Trzeba złapać moment, kiedy chmury są ładne, dogadać się na jabberku i jechać fotografować.