Ostatnio się zastanawiam, czy w literaturze jest postęp. To znaczy: czy najlepsza książka powstała w XX wieku jest lepsza od, powiedzmy, najlepszej książki z XV wieku? Czy - jak twierdzi moja mama - że dawniej nie było takich form literackich, jakie są teraz, a bez tych form pewnych treści nie dało się dobrze wyrazić? Czy też raczej jest tak, że do tych bardziej współczesnych książek jesteśmy bardziej przyzwyczajeni i dlatego bardziej nam się podobają?
Pytanie dotyczy też filmów