2022.08.02 04:38 każda liczba ujemna jest mniejsza od każdej liczby dodatniej, czasem

Wyobraźmy sobie, że odchudzam się. I codziennie się ważę, i zapisuję tę wagę, i liczę regresję liniową za ostatnie dziesięć dni, żeby dowiedzieć się, jak szybko moja waga idzie w dół. I z tej regresji liniowej dowiaduję się, ile gramów średnio chudnę na dzień ostatnio, i wyliczam jeszcze, ile dni przy takim tempie zajmuje mi zgubienie kilograma. Tę liczbę (ile dni przy takim tempie zajmuje mi zgubienie kilograma) nazwę D, żeby krócej mi się pisało. Wyliczam ją dzieląc 1000 przez średnią liczbę gramów traconych dziennie. Kiedy liczba D jest mniejsza, to lepiej - szybciej chudnę. Kiedy liczba D jest większa, to gorzej - wolniej chudnę. Rysuję sobie wykres liczby D w funkcji czasu. Kiedy ten wykres idzie w dół, to się cieszę - szybciej chudnę. Kiedy wykres idzie w górę, martwię się - wolniej chudnę. A teraz rozważmy sytuację, kiedy przestałem trzymać dietę i waga zaczęła mi powoli iść w górę. Wtedy liczba D wyjdzie ujemna. A gdzie powinienem zaznaczyć ją na wykresie? Jeśli zaznaczę ją poniżej zera, czyli jeszcze niżej niż zaznaczałem nawet bardzo małe (czyli dobre) wartości D, to będzie wyglądało głupio - tak jakby sytuacja się poprawiła, jakbym teraz chudł jeszcze szybciej niż przy bardzo małych wartościach D. A przecież jest odwrotnie - teraz wartość D jest zła, jest jeszcze gorsza, niż dowolna dodatnia wartość D. Więc ma sens narysować ją na tym wykresie gdzieś u góry, ponad wszystkimi liczbami dodatnimi. I to w tym sensie w tym przypadku czuję, jakby ujemna wartość D było większe od wszystkich dodatkich wartości D.
Jeszcze zastanawiam się, jaka skala byłaby fajna na oś Y tego wykresu. Zwykła skala liniowa nie bardzo, bo w niej liczby ujemne są poniżej dodatnich. Mi się wydaje, że to byłaby taka skala, która pośrodku miałaby nieskończoność, w dół od nieskończoności byłyby coraz mniejsze liczby dodatnie, przy czym blisko nieskończoności oś byłaby bardzo gęsta (bo bez tego nie dałoby się mieć na niej i nieskończoności, i liczb skończonych), a potem coraz rzadsza, aż het daleko u dołu, w miejscu tak odległym, że nieosiągalnym, byłoby zero - czyli takie D, które oznacza, że chudnę tak szybko, że utrata kilograma następuje natychmiast. A w drugą stronę, nad nieskończonością, szłyby liczby ujemne, im wyżej tym większe (czyli tym bliższe zera, czyli o tym mniejszej wartości bezwzględnej - przykładowo, idąc w górę osi widziałbym po kolei -7, -6, -5...). I oczywiście symetrycznie do tego, co pod nieskończonością, również tu najpierw, blisko nieskończoności, liczby szłyby bardzo gęsto, a potem coraz rzadziej i rzadziej, aż w końcu gdzieś het wysoko w górze, w miejscu tak odległym, że nieosiągalne, byłaby liczba minus zero - czyli D oznaczające tycie tak szybkie, że przytycie o kilogram następuje natychmiastowo.
I proszę, nie mówcie mi, żebym zamiast tego narysował wykres przedstawiający ile kilogramów tracę dziennie.

komentarze:
2022.08.02 15:31 P.

Zaraz, ale pod pewnym względem to wcale nie jest dziwne. Ten wykres liczby D po prostu wygląda tak, jakbym narysował wykres pokazujący w funkcji czasu ile kilogramów dziennie tracę, a potem na osi pionowej każdą etykietę przemianował z "i" na "1/i".
Choć nadal oś, która wtedy powstaje, podoba mi się i ciekawi.


2022.08.03 06:18 P.

I poza tym ciekawe, że w żadnym znanym mi programie do robienia wykresów nie ma możliwości takiego definiowania nietypowej skali na osi Y. Nawet w gunplocie podobno: https://stackoverflow.com/questions/9617675/user-defined-scaling-in-gnuplot-for-y-axis-equivalent-to-set-logscale-y



ksywa:

tu wpisz cyfrę cztery: (to takie zabezpieczenie antyspamowe)

komentarze wulgarne albo co mi się nie spodobają będę kasował


powrot na strone glowna

RSS