2021.05.28 17:50 W książce "Machefi" w opowiadaniu "Twierdzenie małego Jasia" jest błąd

W książce "Machefi" jest opowiadanie pod tytułem "Twierdzenie małego Jasia". Twierdzę, że w tym opowiadaniu jest błąd. Dokładniej: jeden z bohaterów tego opowiadania mówi coś, co nie jest prawdą, i to nie chodzi o to, że autor tak celowo wymyślił, że jedna z postaci się niby myli, tylko rzeczywiście autor tej książki się pomylił.
Oto treść tego opowiadania:
TWIERDZENIE MAŁEGO JASIA
Tylko popatrzcie, jakie mam muskuły! - chwalił się Henio kolegom.
- Czy to może od machania łopatą przy sypaniu wałów przeciwpowodziowych? -
zapytał Romek.
- Ciepło, ciepło, ale niezupełnie. To od dźwigania głazów do umacniania tych wałów.
Głazy przewoziliśmy łódką z kamieniołomów po drugiej stronie rzeki.
Henio był niezmiernie dumny z tego, że pomagał w akcji przeciwpowodziowej. I
istotnie zaimponowałby kolegom, gdyby nie przechwałki.
- Czy wiecie - kontynuował swoje opowiadanie - że sam przetaczałem głazy o ciężarze
około dwustu kilogramów? Taki głaz pozornie wydaje się mały, no powiedzmy, trochę
większy niż na przykład duże wiadro, a ciężki jest jak sto diabłów...
- Jesteś chwalipiętą i bujasz jak najęty - orzekł Jędrek. - Po pierwsze
dwustukilogramowego głazu sam nie ruszyłbyś z miejsca, po drugie kamień wielkości kubła
waży najwyżej dwadzieścia kilogramów, czyli dziesięć razy mniej niż powiedziałeś.
Powstał ogólny gwar. Jedni wołali, że Henio przesadził, drudzy, że Jędrek nie ma racji.
- Słuchajcie - powiedział Romek, kiedy się nieco uciszyło - możemy przecież zaraz
pójść nad rzekę i obejrzeć te kamienie. Możemy nawet jeden zważyć. Zaraz skoczę do
domu po wagę szalkową i odważniki.
- Chyba kpisz sobie z tą wagą - powiedział Henio - przecież nie zważysz na niej dużego
głazu!
- Ale mogę go zważyć po kawałku, to znaczy po prostu rozbić go. No to jak chłopaki,
idziemy?
Poszli, wstępując po drodze po wagę i młotki. Na miejscy Henio wskazał właściwy
kamień leżący na uboczu. Zaczęła się praca. Tłukli bez przerwy, zmieniając się kolejno co
minutę. Po upływie kwadransa opadły im ręce. Oba młotki leżały na ziemi ze złamanymi
trzonkami.
Efekt pracy był także więcej niż mizerny. Od kamienia odłupało się zaledwie kilka
małych kawałków wielkości grochu.
- A dobrze wam tak, dobrze - zabrzmiał im nad głowami ironiczny głos. To Machefi
chichotał z wielkiej uciechy. - Trzeba było najpierw chwilę pomyśleć, a dopiero potem brać
się do roboty!
Chłopcy ciekawie nadstawili uszu.
- Tak - mówił dalej Machefi - pierwsza myśl Romka, aby ważyć po kawałku była dobra,
tylko realizacja do niczego. Pomogę wam trochę, ale sami też musicie pomyśleć. Najpierw
niech Henio powie, co zaobserwował, gdy ładowali głazy na łódkę.
- Ano cóż - odrzekł Henio z namysłem - w miarę ładowania łódka coraz bardziej się
zanurzała.
- Otóż to, otóż to - zawołał Machefi - coraz cięższa łódka zaczęła się coraz głębiej
zanurzać, inaczej mówiąc - zgodnie z fizycznym prawem - wypierać wodę...
- Już wiem - wykrzyknął Romek niczym Archimedes po odkryciu swego słynnego
prawa - poziom wody w rzece podniósł się i wystarczyłoby zmierzyć...
- Zastanów się nad tym, co mówisz - przerwał niecierpliwie Machefi - przecież nawet
najczulszym przyrządem nie byłbyś w stanie zmierzyć, o ile podniósł się poziom wody w
rzece z powodu łódki. Myślże bardziej praktycznie!
- No, to... - wyjąkał skonfudowany Romek - może trzeba było zaznaczyć na burcie łódki
linię zanurzenia, gdy była obciążona?
- Brawo! - zawołał Machefi - już jesteś bliski rozwiązania. Teraz już sobie chyba dacie
radę beze mnie. Cześć!
- Zaraz, zaraz - powiedział Henio - pomyślmy spokojnie. Przypuśćmy, że po
władowaniu na łódkę głazu, który chcemy zważyć, oznaczymy na zewnętrznej stronie burty
kredą lub ostrzem scyzoryka linię zanurzenia. Co nam to da?
- To, że można obliczyć objętość wypartej wody, a tym samym objętość kamienia, jeżeli
pomnożymy powierzchnię łódki przez różnicę głębokości zanurzenia łódki pustej i
załadowanej - odparł z wielce mądrą miną Romek.
- Tak, ale nam chodzi nie o objętość, lecz o ciężar głazu. Sądzę, że nie to miał na myśli
praktyczny Machefi - rzekł Henio.
- Chyba domyśliłem się, jaki to sposób - powiedział milczący dotychczas Jędrek. -
Jeżeli bowiem na burcie oznaczyliśmy już zanurzenie łódki z głazem, możemy go
wyładować i nasypać na przykład żwiru. Tyle żwiru, aż łódka osiągnie to samo zanurzenie
co z głazem. Żwir zaś można po trochu zważyć nawet na małej wadze.
Chłopcy zamilkli ze zdziwienia, że poszukiwany sposób okazał się tak prosty. Nagle
mały Jaś, przysłuchujący się dyskusji starszych kolegów, przerwał ciszę stwierdzeniem:
- To wszystko byłoby genialne, gdyby...
- Gdyby co?
- Gdyby kilo żwiru ważyło tyle co kilo kamienia...
Gromki śmiech był jedyną odpowiedzią na naiwne stwierdzenie Jasia. Ten jednak
zupełnie nie zmieszany rzekł spokojnie:
- Śmiejcie się, śmiejcie. Spróbuj jednak najpierw który upuścić sobie na nogę kilo
żwiru, a na drugą kilogramowy kamień, a potem pogadamy!
Chodzi mi o ten moment, kiedy Ebzrx zójv (n Uravb zh cbgrz cemlgnxhwr, v avtqmvr cbgrz avr wrfg gb fxbagebjnar): "Gb, żr zbżan boyvpmlć bowęgbść jlcnegrw jbql, n glz fnzlz bowęgbść xnzvravn, wrżryv cbzabżlzl cbjvrempuavę łóqxv cemrm eóżavpę tłęobxbśpv mnahemravn łóqxv chfgrw v mnłnqbjnarw". Bgóż m bowęgbśpv jlcnegrw jbql avr jlavxavr anz bowęgbść xnzvravn, glyxb - mn cbśerqavpgjrz pvężneh jlcnegrw jbql - pvężne xnzvravn. Pmlyv emrpmljvśpvr gb, b pb pubqmvłb. Pubć mtnqnz fvę, żr fcbfóo mr żjverz wrfg pulon qbxłnqavrwfml.

komentarze:
2021.05.28 18:15 P.

Oto to opowiadanie w wersji do słuchania: https://youtu.be/7YyY7VaYFiA



ksywa:

tu wpisz cyfrę cztery: (to takie zabezpieczenie antyspamowe)

komentarze wulgarne albo co mi się nie spodobają będę kasował


powrot na strone glowna

RSS